Moje roślinki są niewyszukane, dostosowane raczej do gleby (w ogrodzie najważniejszy jest dla mnie nastrojowość). Poza grujeczniekiem. Ale i on daje radę. W pierwszym roku też mu trochę liście podeschły. Podlewaj go na wiosnę i w lecie obficie, ale bez przesady. Jak się zakorzeni to ruszy z kopyta. To jest duża satysfakcja z zabiedzonej rośliny zrobić piękny okaz. Czego Ci serdecznie życzę.
Piszę na swoim blogu (do którego serdecznie zapraszam) o jesiennych planach w moim ogrodzie. Przeklejam tekst i zdjęcia.
Schyłek lata. Ostatni moment, by uważnie ocenić moje dotychczasowe ogrodowe pomysły i przeprowadzić jesienną korektę. Lista prac do wykonania jesienią liczy trzynaście punktów. Postanowiłam już jej nie powiększać o kolejne pomysły. Rewolucje ogrodowe przeprowadzam w sposób jak najmniej bolesny dla wyglądu ogrodu w następnym sezonie. Zmieścić się też muszę w krótkim jesiennym terminie, kiedy to można przesadzać iglaki (połowa września-połowa października) i w jeszcze krótszym czasie od zrzucenia liści przez krzewy do pierwszych mrozów.
Świdośliwa (na zdjęciu z prawej strony) do przesadzenia. W tym miejscu nie rośnie zbyt dobrze.
Letni ogród jest w pełni rozwinięty. Przez sezon miałam możliwość ocenienia trafności zastosowanych rozwiązań. Podpatrywałam inspiracje. Szczególnie te w ogrodach, żadne bowiem zdjęcie nie odda kontekstu otoczenia. Nie robię rewolucji w trakcie lata. Sucha gleba nie sprzyja eksperymentom z przesadzaniem. Lato to też moment w życiu ogrodu, w którym jest najbardziej dojrzały. To jest pora zachwytu i oddechu dla ogrodnika. Nabiera się dystansu do buzujących w głowie pomysłów. Z upływem dni i zmieniającymi się w czasie roślinami pomysły nie zawsze wydają się takie wspaniałe jak na początku. A we wrześniowe sobotnie słoneczne popołudnie ogrodowe cienie wydłużają się. Otulają ogród spokojem i miękkością. Wtedy znikają wezelkie mankamenty. Takie chwile sa balsamem na ogrodniczą niecierpliwość.
Nic tak nie sprzyja kreatywności jak odrobina lenistwa. Okazuje się, że porzucenie na pewien czas pomysłów może skutkować nagłym olśnieniem. Dla mnie taki olśnieniem była babka lancetowata. Nagle na parkingu na widok kępek babki lancetowatej zakwitł mi szalony pomysł, żeby przenieść ten “chwast” do ogrodu. Posadzić je w miejscu suchym, pod drzewem, ale dość słonecznym (ostatnio przyciętym – realizacja punktów z listy już się zaczęła)? Bardzo lubię kwiatostany babki, szczególnie podświetlone zachodzącym słońcem. Czy starczy mi odwagi by ten pomysł zrealizować?
Czy starczy mi odwagi by na tej rabacie (od zeszłego roku szukam na nią pomysłu) posadzić "chwast"?
Piszę o tej liście, więc przytoczę ją w pierwotnej wersji:
I.Bordową pęcherznicę przesadzić
II.bordowe rozchodniki w miejsce liliowców starych.
III.Stare liliowce przesadzić na zewnątrz.
IV.Różowe rozchodniki przesadzić na rabatę.
V.Świdośliwa na rabatę przy bukszpanach
VI.Zamiana tuj ( Smaragd – Spiralis)
VII.Co z zółtą tują?
VIII.Przyciąć jabłoń rajską
IX.Clematis płożący przy mahoni.
X.Róża “dzika” przesadzić (gdzie?)
XI.Krzewuszka przesadzić (gdzie?)
XII.Coś pod rajską jabłoń.
XIII. Zrobić sadzonki goździków.
Pęcherznica urosła i zacienia rozchodniki. Zaczęły chorować; muszę je koniecznie przesadzić. W to miejsce zostanie przesadzona pęcherznica bordowo listna.
Ta właśnie
Lista powstała w połowie lata. Punkty VIII, IX I XIII zostały zrealizowane; wykreśliłam je z listy. Zrezygnowałam z zamiany tuj czyli podwójnego przesadzania. Smaragd za to został poddany fryzjerskiej kosmetyce; a ja ciągle się zastanawiam dlaczego właściwie posadziłam tę tuję w tym miejscu. Zamierzam ją kształtować w rodzaj walca, ale zaiste nie lubię tego rodzaju zieleni. Nadal nie rozstrzygnęłam losu żółtej tui, została przycięta w stożek i pozbawiłam ją zbyt żółtych przyrostów. Realizacja punktu przelożona. Czyli w tym roku iglaków nie ruszam.
Zostały byliny i krzewy liściaste.

Zadanie ponadprogramowe: a może przy okazji zmienic kształat rabaty i dosadzić bukszpana?
Pewnie też nie wiecie o jakich “starych liliowcach” piszę? “Stare” z dwóch powodów. Jest to liliowiec taki jaki znamy z wiejskich ogrodów. Rdzawe kwiaty kołyszące się z wdziękiem na długich łodyżkach. Takie też lubię, ale te właśnie zakwitają najwcześniej i najwcześniej przekwitają. A z powodu dość kiepskiej ziemi liście tych liliowców żółkną i schną. Posadzę je gdzieś za ogrodzeniem, na granicy z sąsiadem, który uskutecznia intensywne podlewanie. To były kwiaty niejako zastane. Ktoś podrzucił kępę kłączy na pryzmę kompostową. Zostały więc w moim ogródku. Liliowce przesadzę na dniach, we wrześniu i to będzie pierwszy punkt rewolucji. Potem przesadzę rozchodniki (bordowe to odm. 'Matrona' i różowe - rozchodnik okazały 'Brilliant'). W październiku, prawdopodobnie w połowie (właściwie na pewno w połowie, nie będę bowiem czekać aż wszystkie liście opadną) przesadzę liściaste. W tym “dziką” różę (Rosa rugosa ‘Pink Grootendorst’ ), krzewuszkę (‘Eva Rathke’ ) i pęcherznicę ('Summer Wine'); wiem juz gdzie będą rosły. Cięgle usiłuję gdzieś wkomponować świdośliwę – stwierdziłam bowiem, że jednak nie będzie rosła na rabacie przy bukszpanach. Może tam posadzę leszczynę w formie drzewka, na którą namawia mnie domowy wielbiciel orzechów laskowych.
Tu byc może zostanie posadzona leszczyna w formie piennej
Zbieram ostatnie plony z ogrodu. Zadziwia mnie ta malina. Nie wiem co to za odmiana, ale owoce ma wielkości truskawki.
Czytałam z zeszłym roku o tym, że ogrodnicy na Syberii eksperymentyją z uprawą pomidorów sianych wprost do gruntu. Nieco absurdalne, ale chyba może się udać taki sposób uprawy. Ten pomidorek wysiał się sam; chyba z owoców które opadły na ziemię. Właśnie dojrzewa.