Ja nie jestem znawcą jeśli chodzi o klony palmowe. Ze swoimi niewiele robię. Na początku dobrze dobieram miejsce, przewidując, że one potrafią w większości osiągnąć spore rozmiary. Oczywiście niektórzy powiedzą, że można ciąć je potem i one to znoszą, ale zawsze jest większe ryzyko chorób grzybowych, na które one są poddatne. Są niektóre odmiany, które mają powolniejsze tempo wzrostu lub inny pokrój. I to biorę pod uwagę wybierając odmianę. Oczywiście również kolor liści w czasie całego sezonu. Jeśli coś przycinam to bardzo pilnuję dezynfekcji narzędzi i zabezpieczenia ran po cięciu maścią ogrodniczą. Wybieram im miejsca raczej osłonięte, tym którym przypala liści raczej półcieniste. Mój ogród już ma wiele miejsc zacienionych, takich gdzie chyba więcej jest wilgoci w powietrzu i im to odpowiada. Mam tez już fajny szkielet z roślin zimozielonych choć nie zawsze chroni je to przed majowymi przymrozkami. One mogą rosnąc też w słońcu, pięknie się wówczas przebarwiają. Ale należy unikać sadzenia na słonecznej rabacie wysypanej kamieniem. Jak sadzę to staram się usunąć jak najwięcej tego podłoża, w którym rosną w donicach szczególnie jeśli to przeważającej części jakiś substrat torfowy. U mnie jest glina i sadzę w mój grunt rodzimy. Rozluźniam go kompostem, piaskiem, kora przekompostowaną. Nie sadzę do dołka, który wypełniam jakąś ziemią z worka. Po posadzeniu ściółkuję korą. U mnie są spore spadki terenu i większość klonów rośnie na mniejszych czy większych pochyłościach. Nie gromadzi się wówczas woda bo one są na to wrażliwe. Podlewam oszczędnie tylko w przypadku długotrwałych suszy a tak to same sobie radzą. I nie nawożę ich. Gdzieś to kiedyś przeczytałam i pod tym względem traktuj je bardzo po macoszemu. Nie lubią szczególnie nawożenia azotowego. Nie wiem jaki jest sekret, że u mnie rosną i osiągają takie rozmiary. Pewnie wiele rzeczy wyżej wymienionych na to wpływa.