Młoda ma wirusówkę grypopodobną. Siedzimy w domku, w poniedziałek do kontroli.
Dziś po lekarzu wkopałam tymczasowo peonie i syberyjskie do przechowalni. A miodunki poszły na docelowe (przynajmniej do pierwszej przeprowadzki

). Nie obyło się bez słów nie nadających się do powtórzenia publicznie, bo kolejne 2 dziury zauważyłam.
Z korzyści - nie okryta niczym dębolistna żyje i wygląda odpukać dość przyzwoicie.
Zadołowane wiąz i jabłonka rajska też.
Forsycja u sąsiadów nawet nie sprawia wrażenia, że chce już kwitnąć...
Usiłuję sobie przypomnieć, czy wykopałam mieczyki abisyńskie jesienią... Nie kojarzę jakoś tego. Zwykłe to tak, ale te maluchy... Muszę przejrzeć worek z cebulami.