Wszystko się dzieje...
Pies coraz lepiej, już tylko - Mini-Lejek
Wzięliśmy ostatecznie szczeniaka z przytuliska, była tam dwa tygodnie po złapaniu gdzieś w polu... ale żadnych traumatycznych przeżyć nie widać po niej, nie była bita, nie boi się hałasu - tylko samolotów w nocy nie lubi na dworze

problem z późnowieczornym wyjściem na siusiu.
Chodzi za wszystkimi, ale teraz leży pod stołem, koło mnie
Ogrodzenie w trakcie - ale zostało tylko naciągnięcie siatki i obsypanie ziemią...
Jutro akcja kostka pod wiatę na samochód i pod altanę.
A to już wiązało się z działaniami ogrodowymi mocno, bo przy planowanej wiacie mam jabłonkę Olę - na szczęście znalazłam jej miejsce nowe - jutro przesadzanie. Ola miała skarpetki z konwalnika - i to było jedyne miejsce w ogrodzie, gdzie konwalnik rósł mi ładnie i chętnie i kwitł. Przesadziłam go niecałe dwa metry dalej, na poszerzaną na szybko rabatę pod tujami (tam, gdzie mam Westerlandy i te ciemne żurawki nn). Na samym początku tej rabaty rosły chryzantema, a za nią trzy Boniki, no i chryzantema już rośnie w nowo poszerzonej, przed 2 i 3 Boniką, a pierwsza Bonika pójdzie tam jutro. pomiędzy poszedł konwalnik.
Stronę od wiaty zrobię, jak skończą kostkę, bo będę wiedziała, jak poziom terenu mi wyjdzie - tam są duże różnice... Ale chyba zrobię tam jeszcze miejsce na kosz na śmieci i beczkę na wodę - do łapania z dachu wiaty.
Zdjęcia zaraz będą, ale fatalne, komórką po ciemku już prawie... Może jutro lepsze dam radę zrobić.