Dla Cherry Fluff wywaliłam część przywrotnika ząbkowanego, który i tak za bardzo szalał.
melduję, że jaśminowiec poległ. Karpa da się ruszyć na wszelkie strony, z wyjątkiem do góry. Ciągle w dołku. Waży parę ton jak dla mnie... Nie ruszę jej ani ja (kręgosłup), ani m (przepuklina). Zostanie tam na wieki, i nic z tym nie zrobimy...

Może jutro będę miała więcej siły.
Poza tym przesadziłam moje biedne rugosy, posadziłam w docelowe miejsce z przechowalnika czyściec wełnisty, bo go rozsadzałam i miałam nadwyżki. I jaśminowe odnóżki 3 też posadziłam, obok aronii. Pod żywopłotem z tuj.
Ostatnie żurawki też posadzone - były 4 doniczki, a myślałam, że tylko 2 mi zostały.
Generalnie zadowolona jestem z dzisiejszego dnia, choć pogoda była szara i smętna. Nagroda szarlotka pycha