Juzia te dudniące basy są najgorsze. To mnie wczoraj najbardziej wkurzało. Nawet już nie to, że muzyka leci.




Wypieliłam dziś prawie cały warzywnik. Został mi młyn kawałek z cukiniami i dyniami. Jutro machnę. I dosiałam ogórki. Jeden rządek mi wzeszedł pięknie, a drugi w ogóle. Siałam inne gatunki, ale żeby aż tak? Albo mi się zestarzały nasiona, bo mogły być z ubiegłego roku. Już nie pamiętam, które gdzie siałam.

Wychodzi mi brak ćwiczeń. Plecy mnie bolą w lędźwiowym. A ja od kowida nie mogę się zmobilizować do gimnastyki.

Lucy, szkoda, że wcześniej nie cofnęłam się kilka stron. Może bym mogła jakoś pomóc w sprawie młodego. Która to klasa?

Asiu, 1 technikum

Aaa i w końcu nie zapomniałam, sprawdziłam tego tamaryszka - mam francuskiego.

tulucy napisał(a)

Asiu, 1 technikum

U nas w technikum też ciężko podobno z matmą. Ale jeżeli macie ścieżkę, to też się dziwię, że tak to się potoczyło. W takich warunkach ma się sporo możliwości indywidualizowania pracy z uczniem. Dwa dni od rady można jeszcze złożyć zastrzeżenia do trybu wystawienia oceny, jeśli uważa się, że została wystawiona niezgodnie z przepisami. Należy wtedy napisać, w jakim zakresie ta niezgodność. Ale to już chyba za późno?

Lucy, nie miałam na myśli egzaminu (choć kwestię „pływającego” terminu jak najbardziej) ale to, co było przed nim. Bałagan decyzyjny, informacyjny, zamęt z ocenami i jako dodatek - zła wola nauczycielki.
To czy sue chłopak uczył ile trzeba czy nie, jest odrębną kwestią.

Wiecie co, ja myślę, że tak w ogóle ta szkoła nie jest zła. I nauczyciele w większości są naprawdę ok. Ale w sytuacji, która teraz mają, to oni nie wiedzą, w co ręce włożyć. Bo uczniowie z Ukrainy. Bo dodatkowe klasy dla powiększonego rocznika. Bo nowy hitowy przedmiot. Bo po-pandemia i uczniowie, którzy psychicznie stoją gorzej jak Wojtek.
Może z inną panią od matmy byłoby lepiej. Może.

Może gdyby Wojtka od pierwszej klasy podstawowej prowadzili jak trzeba, to byłoby lepiej.


Na szczęście dziecko zdrowe i do ogarnięcia . W lipcu ma terapię grupową dla dzieci w podobnej sytuacji. A indywidualną jeszcze nie wiem, kiedy. We wtorek zdejmujemy usztywnienie. Może będzie ok, chociaż wczoraj coś mi strzeliło w kolanie od strony strzałki, więc niestety mam źle przeczucia. Jeśli będzie miał operację, to będą ku pewnie musieli potem kolano też usztywnić. Odpukać w niemalowane, MMA nadzieję, że ten więzozrost cały.

Mnie przerażają kolejne zmiany... Shit (HIT), strzelanie, bogoojczyźniane lektury, system kar, tresura...

Judith - właśnie. Trzeba będzie dużo z dziećmi rozmawiać i podsuwać odpowiednie lektury. U wcześniej je ewentualnie nabyć, żeby potem nie było, że raptem nigdzie ich nie ma.


Jeszcze w domu ogarniam. Jakoś mi się na ogród nie spieszy bułki upiekłam, dziecia nakarmiłam. Zakupy poczynione przez ema rozpakowane i pochowane.

Przy okazji wyrabiania ciasta na bułki wyglądałam przez okno i ujrzałam na własne oczy biegnącą mysz. Wykonałam telefon do ema z prośbą o zakup odpowiednich baterii do odstraszacza, który stoi i czeka na zmiłowanie, czyli na zasilanie. Ciekawe, czy zadziała.

Wczoraj kot przyniósł jedną, upasioną jak nie wiem, dał psi. Psia durna, zeżarła. Od wieczora się męczyła na niestrawność. Miotała kilka razy. I osowiała była. Ale już lepiej.

Warzywnik wypielony.