Lucy, poczytałam o problemach z systemem edukacji i naprawdę ręce mi opadły jeszcze niżej (opadnięte mam od dawna)... Niesłychana jest ta prowizorka, to dyletanctwo, ten brak wiedzy o psychice młodego człowieka... Pewnie kazda z nas mogłaby podać przykłady szkolnego dramatu...
Są nauczyciele i nauczycielki świetni, otwarci, zorientowani, ale zdarzają sie koszmarne betony...
Wydaje mi sie, ze opisany przez Ciebie przypadek kwalifikuje sie na skargę do kuratorium. Nie wiadomo czy to coś da, ale ja nie zostawiłabym tak tego...
A - i majac na względzie to co dzieje sie i ma jeszcze dziać w polskim szkolnictwie - mam nadzieje, ze mój dziec dostanie sie do prywatnego liceum (jednego z najlepszych w Polsce i to wcale nie z powodu liczby olimpijczyków

).