Takie ilości miałam dwa sezony temu po powodzi. Łączę się w bólu i podziwiam za zbieranie bo ja się wtedy poddałam i zaczęłam sypa c granulat. Udało się znacznie ograniczyć nagusy ze skorupkowymi trochę trudniej, tych mam nadal bardzo dużo, ale wiele jednak padło. Aniu jeśli się rozmnożą te co masz, zjedzą ogród, walcz Kochana wszystkimi dostępnymi metodami.
Placyk zachwycająco zaaranżowany, cudny klimacik tam stworzyłaś Werandy i jej aranżacji jestem mega ciekawa
Hej Dorotko, fajnie, że wróciłaś I zajrzałaś do mnie
Wiesz, że lubię takie klimaty i to się pewnie nie zmieni Róż mi ciągle przybywa, choć za łatwo u mnie nie mają, bo przecież wolą gliniaste podłoże a u mnie takiego brak, daję im trochę gliny na start ( kupuje glinkę, a czasami dostanę od kogoś z ogrodu( ostatnio od Agapant) Sypię też mączkę bazaltową. Potem rozpieszczam obornikiem, gnojówką z pokrzywy, czasami yara mila, czy jakiś nawóz dedykowany, oczywiście nie wszystko na raz. Zbyt systematyczna też nie jestem więc różnie bywa Luis po pierwszym kwitnieniu łapie czarną plamistość, czasami zrzuca liście mniej lub bardziej. Pogoda też ma znaczenie. Ale rośnie jak szalony i mniej kaprysi niż np. New Dawn.
Po prawej stronie pergoli musiałam radykalnie przyciąć, bo po zimie była tragiczna.
Czasami radykalne Cięcie wzmacnia różę. Tak zrobiłam też z różą pnącą NN, musiałam przyciąć przy zmianie siatki na pergole, wyszło jej to na dobre A też zastanawiałam się czy nie wywalić jej przy okazji
Po trochu wszystko się skumulowało, ale jakoś to będzie
Ze ślimakami toczę nierówna walkę, z chwastami w warzywniaku pomału się uporam, doniczek do posadzenia cit mniej! Nawóz na trawnik rozsypany przed dzisiejszym deszczem! Taras prawie ukończony. Dżemy, soki i mrożonki z truskawek zrobione( 30 kg przerobić to trochę zajmuje) kompot czereśniowy zapasteryzowany. Soczek miętowo cytrynowy też w słoikach!
Zatoki i alergia trochę mi odpuściły. Zdrowie najbliższych trochę się unormowaało( na serduchu już mi lżej) Czasu oczywiście nie przybyło i obowiązków nie ubyło, ale działam jak mogę. I dla poprawy nastroju zrobiłam kilka ozdóbek na taras( jak bym miała czasu za dużo)
U mnie do tej pory były tylko ślimaki skorupkowe, Winniczki i takie mniejsze z pasiastą lub pomarańczową skorupką i też wyrzucałam za ogrodzenie : niech wracaj skąd przyszły! Troche się ich namnożyło. Ale one nie są takie żarłoczne.
Łysoli nie przerzucam, bo jak sobie pomyślę co będzie jak się tam rozmnożą i wrócą w milionach
Madziu, nie wiem jaka to odmiana tej kocimiętki. Jest z tych dużych! Jak przyjedziesz to Ci dam na rozmnożenie, swoją dzielę, bardzo szybko się rozrasta! Tylko się upomnij!
Tworzę by się nie poddać czasami szarej rzeczywistości! Wiesz, to zawsze jest kosztem czegoś
Nie byłabym sobą, gdybym nie "upstrzyła" czymś jakby nowego tarasu. Będzie trochę nowego, trochę starego, trochę odnowionego, trochę stworzonego...i jak zwykle nie potrafię trzymać się jednego stylu
Walczę, dziś po deszczu znów pół wiadra, zbierając tylko z kumulacyjnych miejsc.
Placyk bardzo mnie cieszy, taras w sumie już też. Wprawdzie z zewnątrz się jeszcze nie przyzwyczaiłam do tej zabudowy, ale nic innego nie wymyśliliśmy by nas koszty nie zżarły
Wkrótce zrobię jakieś zdjęcia z szerszym kadrem