Ponieważ nie mogę pochwalić się spektakularnymi osiągnięciami ogrodniczymi, opiszę co robię wśród sosen dodatkowo. Po pierwsze kompostowniki. Między innymi pod wpływem informacji zdobytych na tym forum od samego początku wszelkie odpady z lasu są przerabiane. Aby postawić mały domek musiałem wyciąć około 80 sztuk sosenek różnej wielkości i resztę terenu oczyścić z małych siewek, gałęzi, po tym zostało naprawdę dużo chrustu. Pierwszym krokiem było wypożyczenie rozdrabniarki spalinowej - nie było wtedy jeszcze prądu na działce. Po trzech dniach pracy powstała sterta zrębek przemielonych z zielonymi igłami. I wtedy powstał pierwszy kompostownik z euro palet.

Ale żeby zmagazynować wszystko zrobiłem jeszcze dwa czyli razem ponad 3m3. Do tej pory mi służą. Cały czas pamiętam moje zdziwienie jak zaczęły parować, a rąk nie mogłem włożyć do środka bo tak grzały. No cóż jestem typowym facetem z miasta. Po dwóch latach podcinałem suche gałęzie do wysokości 3 m, no i zrobiło się jeszcze więcej chrustu tym razem nie dałem się wykończyć, zamówiłem speców z fajną maszyną. Pracowali we dwóch cztery godziny i rozdrobnili siedem metrów sześciennych. Tak powstały następne kompostowniki.
Ponieważ wykorzystuję zrębki przekompostowane pod wszystkie rośliny, które sadzę szybko znikają. Po roku speców zaprosiłem ponownie, ale ponieważ miałem zbyt mało chrustu, porozmawiałem z sąsiadami którzy oczyszczali swoje działki, i resztki wynosili do lasu... Umowa była prosta czyszczę teren, ale zrębki moje... No cóż powstało tym razem 10m3 ... i powstały nowe kompostowniki.
Konstrukcja poprawiona, docelowa, ale jak zawsze zrobione własnym sumptem.
Ponieważ będę w tym roku robił kolejne porządki z sosenkami panowie pojawią ponownie. A jeszcze jedno aby zdobyć zieloną masę do kompostu, przywożę ściętą trawę od znajomych ( moja lepsza połowa tego nie lubi w samochodzie pachnie koniem - jak można tego nie lubić) i wieczorem w niedzielę jak sąsiedzi opuszczają działki ja zasuwam do lasu z taczką, zbierać zielone złoto, którego oni się pozbywają, nie wiem dlaczego. Czy mam się już zgłosić do specjalisty, bo żona na mnie patrzy czasami dziwnie.
Zapewne zauważyliście, że pewne rzeczy wykonuję hurtowo, no i nie mogę oglądać zbyt dużo ogrodniczych programów. W jednym odcinku Mai podejrzałem pirolizę (wykonywanie węgla drzewnego) no i zaszalałem, przerobiłem trochę drewna z wycinki i powstało 300 litrów węgla na grilla.
Następne wynalazki za parę dni.