Tym razem byłem w Granadzie.
wyjazd był "narciarski" ale postaram się przekazać moje wrażenia ogrodowiskowe.
To miasto zachwyca w wielu aspektach.
Pierwszy to temperatura: w Sierra Nevada doskonałe warunki narciarskie, lekki mróz. Niżej, zaledwie 40 km dalej rosną pomarańcze. Te - przed hotelem:

.
Wszechobecne palmy. Tutaj w otoczeniu właśnie kwitnących kosaćców

. Skłamałbym gdybym napisał, że wszystko skąpane w kwiatach. Obok kosaćców przewidziano miejsce na następne nasadzenia - wyplewiona ziemia.
Aleja pomarańczowa przechodziła w grupę ciekawych drzew. Nie widziałem takich dotychczas. Nie miały liści. Jedynie zaschnięte baldachimy orzeszkowatych nasion

Palmy często otoczone są żywopłotem z bukszpanu. Pomiędzy bukszpanem i palmami rosną róże na pniu i jest przygotowane miejsce na kwiaty. Pewnie niedługo będą sadzone.