Witam Wszystkich bardzo serdecznie!
Przeczytałam wątek różany od deski do deski, mając cichą nadzieję, że znajdę w nim "swoją" różę... Niestety... Jeszcze do niedawna była bezimienna, została roboczo nazwana Milejdi (składanka pierwszych liter imion zaprzyjaźnionych dziewczyn).
Tę różę kupiłam 6 lat temu od ogrodnika na targu - miał tylko 1 szt., bo to była niby jakaś eksperymentalnie zaszczepiona... Wzięłam. I od tej pory jest to moja najukochańsza roślina w ogródku. Przedstawiam moją Milejdi:
W ubiegłym roku pod koniec listopada wyglądała tak:
Kwiaty są niezwykle trwałe, płatki jędrne, jak porcelanowe, zasychają na krzaku nie opadając. Najcudniejsze są pączki, zielonkawe, ta zieleń utrzymuje się u nasady kremowo-waniliowych płatków... Już po roku uprawy, zachwycona urodą tej róży, zamówiłam u pana ogrodnika 6 szt - no i nie popisał się: przywiózł mi 6 Chopinów! Cudne są, ale to nie Milejdi!!!
Przez 6 lat wraz z koleżankami mordowałyśmy naszą Milejdi pobierając zrazy do ukorzenienia - i niestety! Oporna jest...

. A w międzyczasie szukałam w necie, co to jest - to cudo?!
I właśnie parę dni temu znalazłam na jakiejś anglojęzycznej stronie: Milejdi = French Lace !!!
Skopiowałam zdjęcia - nie wiem, czy mogę załączyć, więc nie załączam.
Różę o tej właśnie nazwie: French Lace znalazłam też na różanym blogu MariiDS - ale niestety u niej ma zupełnie inny wygląd. Marysiu - znawczyniróżjakmałokto - wypowiedz się, proszę...
Pozdrawiam Ela