Jeżeli ktoś pamięta moje próby ratowania rh, to może go interesować ich efekt.
Sytuacja miesiąc temu wyglądała tak, że ten który wyglądał najlepiej - odżył do końca, ma piękne kwiaty (zdjęcie wkleję jak znajdę chwilę by je zgrać). Kolejny wygląda też na uratowanego. Ma już pąki ale jeszcze nie kwitnie. Dwa kolejne nie zmieniły stanu radykalnie. Wydaje się, że miały szanse, bo liście które nie zbrązowiały całkiem, zdawały się mocniej zielenić. Zmienił się natomiast stan osoby w rodzinie

, zmieniła się praca

i w efekcie zmienił się zasób czasu na obcowanie z ogrodem

Na jesień jeszcze mogłem poświęcić rh czas, żeby pokazać, że można je wyprowadzić. Teraz musiałem się poddać i wymieniłem zarówno tego zbrązowiałego, jak i "oskubanego".