Małgosiu, po powrocie uśmiechnę się do Ciebie po namiary, bo zabralibyśmy kuzynów Młodej na początekna parę godzin, Grabia czy Widawka moze być

Rzeką podczas wiatru nie jest źle, ale już przepłynąć jezioro mniej zabawnie... Krutynię znam tylko z wakacyjnej pory, porażka; a niestety póki Młoda szkoły nie skończy, tylko lipiec i sierpień wchodzi w grę...
Ela, jeszcze zdążę polenić się u siebie, za parę dni wracamy (Młoda zostaje na 2 tyg kolejne, Babcia z Dziadkiem dojadą w weekend). Do końca roku zero urlopu, moze dzień czy dwa przy okazji 15go sierpnia (czwartek, więc piątek wolny i mamy długi weekend

. I w listopadzie, ale wtedy pogoda nie ta
Więc do konca lipca będę szaleć ogródkowo, przekopywać się przez trawnik - znowu kilka taczek darni zdejmę, przed cisowym żywopłotkiem od sąsiada (zamierzam tam sadzić w rzędzie róże) i za różanym żywopłotem (na nowej działce) - na czarne maliny które zamierzam zamówić

Tamże posadzę też kilka ukorzenionych własnoręcznie jeżyn i będzie pyszny szpaler za dwa, trzy lata
Jutro środa... ech... ale we czwartek wstajemy raniutko i jedziemy do Suchowoli - ciekawa miejscowość, geometryczny środek Europy

i fajny rolniczy targ od bladego świtu (ok 9 rano się zbierają do domów). Zwykle coś fajnego wypatrzę, a jeśli nie, to przynajmniej kupimy owoce, ser Koryciński (mniam), chleb od babci na zakwasie i takie tam