Widzisz, Ewo... gość w straży miejskiej był fajny, "do ugadania" jak to mówi moja babcia. Powiedział żeby się nie przejmować, pewnie skończy się na pouczeniu...
Zadzwonił do tego który mandat wypisywał, a ten powiedział żebym zaczekała bo właśnie wraca... i wrócił, taki "bysio" inaczej "karku"

" Dzień dobry złamała pani przepis xyz parkując na zakazie, tym samym zignorowała pani znak B36 czy jakiśtam, co jest wykroczeniem i podlega karze w wysokości..." ble ble no to poprosiłam o najniższy wymiar i tyle. Miałam ochotę go spytać czemu nie zajmują się łapaniem złodziei, wandali czy czymś poważniejszym, ale wtedy nie skończyłoby się na minimalnym wymiarze kary pewnie

ee tam, szkoda sobie psuć humor.
Mój pierwszy mandat, koty za płoty

odkąd się przeprowadziliśmy robię jakieś 900 km miesięcznie, od roku to pierwszy problem.. więc średnia nie jest zła
pozdrówka!