Tegoroczny sezon ogrodowy uważam za otwarty

Od trzech dni trwają pierwsze prace porządkowe po zimie.
W czwartek zaczęłam od grabienia trawnika. Jak dla mnie praca, dość mozolna (albo to ja jestem zbyt dokładna

). Na szczęście miałam pomocnika, bez którego na pewno nie dałabym rady
Sądząc po ilości liści, można by przypuszczać, że jesienią ich nie zbieraliśmy. Nic bardziej mylnego, ale nie spodziewałam się, że jeszcze tyle ich spadnie

"Czesanie" trawnika trwało trzy dni. Wywiozłam 9 takich taczek "śmieci"...
Nie czuję rąk i przypomniałam sobie o istnieniu mięśni pleców

I jedno wiem na pewno, będę "walczyć" z M. o każdy kawałek rabaty, bo perspektywa ponownego grabienia tak dużego trawnika zwyczajnie mnie przeraża

Wysprzątałam też taras, pomyłam i przemalowałam donice, wytargałam meble ogrodowe z piwnicy, posiałam nasiona jednorocznych pnączy. Jednym słowem, doczekałam się WIOSNY!!! W piątek i sobotę biegałam po ogrodzie w krótkim rękawku, tak było ciepło

Zakupiłam też bratki, prymulki, stokrotki do pierwszych wiosennych dekoracji

Stokrotki cieszą moje oczy na kuchennym parapecie...
A od jutra zabieram się za porządkowanie powstałych w tamtym roku rabat i liczenie zimowych strat