Lodzia
06:59, 29 paź 2018
Dołączył: 22 wrz 2016
Posty: 162
Witam wszystkich zaglądających!
Na Ogrodowisko trafiłam już jakiś czas temu, ale i tak było to zdecydowanie za późno. Pierwsze kroki były już poczynione i nie były to wybory najtrafniejsze (w mojej ocenie teraz), więc trzeba zakasać rękawy i naprawiać swoje ogrodowe błędy.
Działkę mamy 1000m2 z wjazdem od północnego-wschodu. Część ogrodowa to wschód, południe i południowy-zachód - niby idealna... tak przynajmniej myśleliśmy przy zakupie Ale, ale... że było to szczere pole, zero zabudowań i drzew, mamy na działce patelnię przez cały dzień. Na dodatek ziemia ciężka, gliniasto-kamienista, więc gdy jest sucho to skorupa, a jak popada, wszystko się do butów klei. No i te kamienie. Ile by człowiek nie wybierał, nowe rosną jak grzyby po deszczu. I to nie koniec... żeby nam się zbytnio nie nudziło, sąsiedztwo pól (to pól, to tak trochę nad wyrost, bo są to zaniedbane nieużytki) sprawia, że przekrój niechcianej roślinności w ogrodzie mamy spory i zapewniony non stop. Nie wspomniałam jeszcze o wichrowym wzgórzu... tak, tak, działka jest na wzniesieniu i gdy wieje, to... wiejeeee!
To chyba tyle o naszej działce...ale żeby nie było... i tak ją kocham
No to teraz trochę o właścicielach.
Ja - ogrodowo do tyłu. Ogródek miała babcia, ma mama, ale nie kręciło mnie to zupełnie. Wolałam wymyślać, że mam ważne wypracowanie do napisania, niż robić coś w ogrodzie. Nawet stanie i podlewanie wężem było dla mnie karą.
Mój - ogrodowo... jak to dobrze określić? Optymista... „Posieje się trawę, posadzi się tujki, będzie zero roboty”.
Żeby już nie przynudzać, a lepiej wszystko zobrazować, pokażę Wam kilka fotek.
Nasz początek - wiosna 2015.
Żeby nikogo nie zmyliła ta żółć bijąca po oczach. Nie, nie. To nie rzepak - to przepięknie rozsiewające się łany mniszka.
Na Ogrodowisko trafiłam już jakiś czas temu, ale i tak było to zdecydowanie za późno. Pierwsze kroki były już poczynione i nie były to wybory najtrafniejsze (w mojej ocenie teraz), więc trzeba zakasać rękawy i naprawiać swoje ogrodowe błędy.
Działkę mamy 1000m2 z wjazdem od północnego-wschodu. Część ogrodowa to wschód, południe i południowy-zachód - niby idealna... tak przynajmniej myśleliśmy przy zakupie Ale, ale... że było to szczere pole, zero zabudowań i drzew, mamy na działce patelnię przez cały dzień. Na dodatek ziemia ciężka, gliniasto-kamienista, więc gdy jest sucho to skorupa, a jak popada, wszystko się do butów klei. No i te kamienie. Ile by człowiek nie wybierał, nowe rosną jak grzyby po deszczu. I to nie koniec... żeby nam się zbytnio nie nudziło, sąsiedztwo pól (to pól, to tak trochę nad wyrost, bo są to zaniedbane nieużytki) sprawia, że przekrój niechcianej roślinności w ogrodzie mamy spory i zapewniony non stop. Nie wspomniałam jeszcze o wichrowym wzgórzu... tak, tak, działka jest na wzniesieniu i gdy wieje, to... wiejeeee!
To chyba tyle o naszej działce...ale żeby nie było... i tak ją kocham
No to teraz trochę o właścicielach.
Ja - ogrodowo do tyłu. Ogródek miała babcia, ma mama, ale nie kręciło mnie to zupełnie. Wolałam wymyślać, że mam ważne wypracowanie do napisania, niż robić coś w ogrodzie. Nawet stanie i podlewanie wężem było dla mnie karą.
Mój - ogrodowo... jak to dobrze określić? Optymista... „Posieje się trawę, posadzi się tujki, będzie zero roboty”.
Żeby już nie przynudzać, a lepiej wszystko zobrazować, pokażę Wam kilka fotek.
Nasz początek - wiosna 2015.
Żeby nikogo nie zmyliła ta żółć bijąca po oczach. Nie, nie. To nie rzepak - to przepięknie rozsiewające się łany mniszka.