Udało mi się dzisiaj powiązać cześć traw i posprzątałam dekoracje w podwórku....nie lubię tego chowania dekoracji, ale jak się chce by ceramika przetrwała zimę to nie ma wyjścia

Miscanty Ml chyba ostatni raz zostały zaplecione, nie mam już do nich siły za rok będę wiązać. Do tego całe ręce mimo rękawiczek poharatane i twarz też , bo niestety jestem od nich sporo niższa, do tego zaczęły puszczać kwiatostany

więc łodygi zrobiły się twarde i mniej podatne, nie lubię ich jak kwitną więc zaplotłam

Dostęp do nich też już w tym roku utrudniony bo koło oczka doszedł wał ziemny i kamienie przez co nie mam już dojścia dookoła

Za to rozplenice zaplatało się przyjemnie tylko też już miejsca na nogi brakować zaczyna

Dosadziłam w tym roku siedemnaście siewek rozplenicowych i jak pomyślę ile sobie tym roboty na przyszłość dołożyłam to ech, ale jesienią są cudne i poza wiosennym cięciem i jesiennym zaplataniem nie ma z nimi roboty ..... chyba żeby policzyć plewienie siewek co roku

Ogród się już zaczyna robić zimowy...
Zaplatając ML koło żurawia znalazłam w nim na wysokości mojej brody w samym środku gniazdko jakiegoś ptaszka coś z wikłaczy pewnie uwiło

i takie momenty sprawiają, że się uśmiecham od ucha do ucha

Szpaki nadal nie odleciały.....a w opadłych liściach pod magnolią znalazłam świeżutkie, ruszające się białe larwy jakiegoś owada....coś się im pomyliło czy jak?
Kurtka mi od tego wiązania i zaplatania całkiem przemokła bo mgła nie odpuszczała cały dzień i wilgotność była spora, wszystko w kropelkach. Fotek też nacykałam, ale żeby było chronologicznie to pokażę za jakiś czas

A na razie zeszły tydzień czyli już listopad w Szmaragdowej....
Zeszła sobota buda zaczęła dostawać listwy wykończeniowe i było może ostatnie już koszenie w tym roku
kolory złapały magnolie
i hortensja pnąca