Dziś była wręcz wymarzona pogoda, nawet mi twarz opaliło, ale od rana do nocy w ogrodzie spędziłam
Pierwszy dzień trafiłam na otwarte krokusy, a już miałam obawy, że w tym sezonie nie będzie mi to dane.
Skrzynia pod szklarnię( a w tym sezonie ogórki cukinie i może pomidorki) napełniona po brzegi kompostem
W kompostowniku mam miejsce na kolejne wycięte byliny, szybko to miejsce zapełnię
Najwieksze miscanty wycięte, w ogrodzie robi sie bardziej zielono i wiosennie niż sucho zimowo
Jeszcze jedna sobota potrzebna na resztę traw, bo jeszcze rozplenice i hakonki czekają, oraz giganteusy za szałasem.
woliera u ptaków wysprzątana, za tydzień jeszcze kurnik bo dziś już nie zdążyliśmy.
Kawał roboty dziś zrobione z pomocą przyjaciela.
Sami byśmy tyle nie dali rady i nie mieli siły.
W tym tygodniu ogarnęłam z suchego zamulone oczko, rabatę wokół oczka przy gunnerze (której już tam nie ma, sadzonka dostanie nowe miejsce, może się uda odbudować roślinę) i rabatę przy altanie bo krokusy kwitną, a nie było widać pod suchymi astrami. Zastanawiam się czy jeszcze mam w ogrodzie lilie martagon, bo wszędzie gdzie rosły masa dziur i korytarzy.
Załamała mnie ilość trawska które się wprosiło w rabaty, wygląda to tak jakby astry w trawniku rosły. A późnym latem po deszczu powyrywałam z korzeniami wszystko co widziałam..... dramat. Nie mam pomysłu co zrobić bo mimo stałego plewienia rabat w sezonie plus plewienia ścieżek non stop mam zarośnięte, a do tego odnoszę wrażenie, że im więcej plewię tym więcej odrasta...
Gdybym teraz miała bylinówki zakładać chyba bym jednak dała szmatę jak w trocinówkach...
może by było łatwiej, w trocinówkach mi tak nie zarasta, choc sa bliżej granicy z ugorem sąsiada.
Jeszcze masa prac przede mną, ale drobnymi kroczkami i tak sporo już ubyło.