Też sobie nie raz myślę, że bez pomocy z Nieba to by się nie udało nigdy.
Bo gdyby nie to, że Babcia zachorzała i na szybko chciała się ziemi pozbyć( przepisać)gdyby nie to, że sąsiad zszedł z dzierżawy akurat w momencie gdy my budynki zdążyliśmy podratować i zastanawialiśmy się co dalej by ubywało, gdyby nie to, że trafiłam na Forum, które Danusia wcześniej założyła, a trafiłam bo w Mai w odcinku było o nim mówione. Gdyby nie to, że spotkaliśmy tu cudowne przyjęcie przez brać ogrodniczą( to było pierwsze i jedyne forum na które się zalogowałam),a Kondzio zaprosił nas na pierwsze spotkanie ogrodowe i zachłyśnięcie się Jego ogrodem i ogrodem Alinki w tym samym dniu, dzięki Małej Mi, którą od tamtej pory uwielbiam
Co zmobilizowało mnie do nauczenia się obsługi nie tylko aparatu, ale i internetu( samouk jestem w obu tych dziedzinach).
Gdyby nie to, że potem tak się wszystko układało, że mimo braków środków na ogród o wiele mniejszego kalibru otrzymywaliśmy materiały z odzysku i rośliny od Was Kochani i całe wsparcie jakie nas tutaj spotkało....to ten ogród do dzisiaj nawet by nie raczkował. Palec u Góry mieszał w naszym życiu i decydował, a my poddawalismy sie biegowi wydarzeń
Stąd te nasze prace w ogrodzie nie przebiegały stopniowo i systematycznie, a z doskoku i chaotycznie w różnych częściach na raz, a potem to wszystko spinaliśmy w całość gdy sytuacja życiowa nam się zmieniła i mogłam kupić kamień do strumienia by go skończyć i porwać się na kopanie oczka, a potem polubić swój własny warzywnik, który był moja piętą Achillesa
W międzyczasie perturbacje różne zdrowotne nasze i babci, wiele pożegnań z bliskimi....
I teraz dzięki temu wszystkiemu jesteśmy w tym miejscu w jakim jesteśmy i my i nasz Ogród
Uwielbiam takie historie! Bo życie mimo że daje w kość, to jednak piękna przygoda ☺
Odpisałam Ci że to sadziec purpurowy. Nie wiem czy dam radę go ruszyć. Może wezmę jakiś ostry i mocny nóż by wydłubać kawałek. Jeśli tak, to na pewno go dostaniesz ☺