Zajrzalam i ja do ciecia lawendy i stwierdzilam że dla mojej jestem za brutalna. Ten ja mocno no nie w kule ale w płaskie jajo
zresztą pokaże kiedyś
już czuje jej zapach po przecięciu
Ja też zainteresowałam się cięciem lawendy - okazało się, że robię to prawidłowo wiosną. Nie do końca rozumiem to cięcie po przekwitnięciu - jak cięłam nadając kształt półkuli kępy były ładne i zwarte, ale nie kwitły ponownie. Czy to chodzi o to, żeby obciąć same kwiaty, czy kwiatostany z pędami ale nie naruszając liści kępki? Jak obserwowałam lawendę przy pobliskim Mcdonaldzie - kwitła non stop, choć kępki były bardziej rozwichrzone i nikt nie wycinał tych przekwitniętych... ???
zajrzałam w ten link i...jakoś nie chce mi się wierzyć, że ktoś , ktokolwiek (!) mógłby przycinać te łąny lawendy! może dlatego Wieloszko, pod McDonaldem tak pięknie kwitnie, bo nikt jej nie rusza....? ale to moja teoria (spiskowa)
No właśnie się zastanawiam, czy nie zrobić w tym sezonie eksperymentu - przyciąć mocno wiosną, a potem nie ruszać, tylko obciąć późną jesienią przekwitnięte kwiaty, żeby nie szpeciły zimą. Co Wy na to?
Ja nie mogłam ciąć lawendy latem bo kwitła jak oszalała, podejrzewam, że to wina Dolomitu którą ją podsypałam podobno należy latem ciąć same wierzchołki pędów ale przetestuję to w tym roku
Wycinałam co pewien czas mocno zdrewniałe grube pędy aby nowe przyrosty miały więcej miejsca, ale nie można tego robić radykalnie.
Ale chyba sukces załeży od nasłonecznienie, u. Mnie rośnie na tzw. patelni, czyli słońce przez kilkanaście godzin.
Noemi, myślisz, że już można wybrać się na giełdę? Będą jakieś roślinki, czy na razie tylko donice i inne gadżety? Marzenko, a ten dolomit pod lawendy dawałaś oprócz, czy zamiast azofoski?