Ta odwzajemniana miłość to tzw. zielone palce Viva je ma, a najlepszy dowód u niej w wątku.
Zmotywowałaś mnie Mira, idę okręcać pędy swoim pnącym. Na pewno będę się złościć na ukłucia.
Podobnie u mnie. Mam parę trejaży dla pnących, tyle tylko, że akurat przy tych trejażach mi róże wypadły, z wyjątkiem jednej, więc doskonale rozumiem Twoje określenie przerostu nad treścią. Historycznych i parkowych mam najwięcej, dwie piżmowe, które dopiero się rozrastają i kilka rabatówek.
Z paru 'perełek' chciałabym zrobić niewielką różankę, taką do ogarnięcia pielęgnacyjnego, bo jaka jest przyjemność patrzenia na róże, przy których ciągle coś nie jest zrobione? Choćby było to tylko ogławianie?
W ogóle nie znam tej odmiany róży, zaglądnęłam do internetu, nie jest zbyt popularna. Znalazłam fotografie tej róży, które wstawiłaś na 9 stronie tego wątku, na nich widać, że to drobna, nieduża róża. Z tego co piszesz, to niemal wszystko przemawia za jej wykopaniem - mała, nie pachnie, łapie choróbsko. Miłość do róż, jak to miłość, często racjonalna nie jest.
Nie potrafię wyrzucać róż, nawet jak chorują, walczę do końca.
Odwiedzam Twój przepiękny ogród nie po raz pierwszy Ogladalam zdjęcia z "przed" i "po" , niesamowite wrażenia. Sama ciągle mam obawy i wątpliwości, ze tworząc "pokoje" ogrodowe zacienie je, popsuje widoki itp. U Ciebie to wygląda super
Odpowiedzialam u siebie nt judaszowcow. Nie okrylam w tym roku i myślę czy dobrze zrobilam Chciałabym aby sobie poradziły.
Lubelszczyzna to moje rodzinne strony . Oj ciągnie mnie ciągnie
Witaj Jolanko
A znasz nasze roślinne adresy? Ciągle jest u nas taniej i w miarę atrakcyjnie. Gdybyś była w okolicach, zwłaszcza w sezonie, daj znać.
Judaszowiec jest dla mnie ciągle egzotyczną rośliną, wiosną przymierzałam się do kupienia kwitnącego, ale w końcu zrezygnowałam. Jak grujecznik ma problemy z przezimowaniem?
Wdzięczna jestem za miłe słowa. U mnie, w tych pokojach, są już ustalone warunki, u Ciebie długo będą zmienne. Zapowiada się więc długa i ciekawa droga, ale chyba nie powiesz nie?
"Miłość do róż, jak to miłość, często racjonalna nie jest". Ładnie to ujęłaś Zastanawiam się nad moim stosunkiem do róż. Dzisiaj nie umiem go określić. Zbyt dużo się w tym temacie zadziało.
'Segovię' kupiłam na wyprzedaży, chorą, z kilkoma listami. Jak i 'Carcassonne', bo nazwa kojarzyła się z miejscem, które znam.
Szukam typów, wśród pnących, piżmowych, wielokwiatowych.
Piżmówka 'Sibelius' trudno się aklimatyzuje, ale mam nadzieję, że zabłyśnie kiedyś.
Przeżywam dokładnie to samo.
Na szczęście wśród moich zakupów natrafiłam na takie, które teraz powielę w większej ilości w tym roku. Np Nahema z pnących i Elisabeth Oberle z wielokwiatowych.
Mam nadzieję, że mój Sybelius też zabłyśnie, choć zastanawia mnie jego miejscówka. Mam gorącą nadzieję na ten moment - niech się stara to dostanie więcej sibeliusów