Wzywa mnie Muminkowy obowiązek..... muszę uciekać z forum...
Napiszę krótko... kocham narty i ciepełko. Czyli nigdzie nie ma ideału. Latem nie ma nart, a na nartach nie ma ciepełka.
Może te narty to lubię tylko z tego powodu by jakoś przetrwać zimnice. Mi zimą jest po prostu zawsze zimno, za zimno. w domu niby ogrzewania, eM śpi pod cieniutką kołderką.. a ja śpię pod dwoma!!!! I wcale nie narzekam że jest mi za ciepło.

Przydreptalam do klubu zmarzluchow. Dla mnie koldra i ciepły pled na wierzch. M odkryty spi. Normalnie dwa światy.
Rodkom tez zimno. Brrrrrrrr....

Nie wychodzę do ogrodu bo serce mnie boli jak zima na rodki patrzę.Ma się wrazenie ze są do wyrzucenia. Pozdrówka

Latem są narty, przedstawiam Ci mojego młodszego brata jak szaleje po mojej kałuży. Ja też potrafie, choć ostatnie dwa sezony mam problem wyjścia z wody (stawy barkowe mnie bolą)a pochylni niestety nie mamy. Narty cały rok- przejadły by się. Usunę po zapoznaniu się ze zdjęciem - rozpanoszyłam sie dziś ździebko u Ciebie.