Jak ja się cieszyłam z miskanta dobrych parę lat temu...dodam miskanta cukrowego..no wtedy nie wiedziałam co to za jeden i na co go stać..czkał się nam po wykopaniu długo długo co chwilę gdzieś źdźbła wyłaziły
Czy to odmiana Royalty? Też mamy o takich kwiatach ale nasza powinna się nazywać Jasia Wędrowniczka,sporo razy zmieniała miejsce by trafić na to właściwe.
Aniu, chyba wiosną już o niej pisałyśmy. Ale nazwy nie zapisałam poza wątkiem i się zgubiło w gąszczu postów.
Z przesadzaniem mnie nie pocieszyłaś
Wiesz, dlaczego Zbyszek mi pomaga w ogrodzie? Bo wyszedł z założenia, ze jak pomoże, to szybciej będzie miał spokój z ogrodem. Nie powiem mu, że się myli
O miskancie cukrowym słyszałam. Aż się boję, co to było za diabelstwo, ta moja trawka. Jedno źdźbło przeszło do tuj. Jeszcze te mi przyjdzie wykopywać, jeśli coś z niego będzie
Ogród to dzieło nieskończone i dobrze bo co byśmy robili Plewili tylko a jakże to nudne (ja akurat nie lubię tej czynności tak jak prasowania).Nie ma to jak przekopywanie,sadzenie,zmienianie na rabatach no i wypady do szkółek chociażby oko pocieszyć,chociaż mało kto wychodzi stamtąd z pustymi rękoma
Miskant to niezły urwis w ogrodzie,zawsze można go poskromić ale u nas za bardzo się rozrządził,był bez zapory Trzeba było siekierą rąbać w ziemi takie miał splątane i twarde kłącza
Jakby Twoja trawa gdzieś się odezwała między tujkami to jedynie pędzelek i jakiś chwastobójczy preparat i smarowanie ale może nie była taka ekspansywna i tam nie zawędrowała
Ta jabłoń to Royalty, jak kwitnie to jest przecudna.
Stroiki Ci fajnie wyszły.
Te listopadowe dni to takie refleksyjne momenty... kto ich nie ma, eh...
A ja z tych co to setki kilometrów w drodze spędzają, żeby dotrzeć na groby bliskich, w ten weekend za szybami samochodu piękna jesień i jakoś tak łatwiej było oswoić to przemijanie.