Od rana pękała mi głowa. Pewnie jakieś meteorologiczne fronty pałętały się w okolicy. W połowie dnia zasnęłam.
Po południu podjęłam próby powrotu do życiowej aktywności. Opryskałam roztworem tymolowym przedpłocie i ogród, a wieczorem podlałam wschody w warzywniku.
Coś mi mówi, że nie będzie to dobry rok dla ogrodu. Susza jest okropna. Wierzchnia warstwa gleby to pył. Czosnkom ozdobnym zaczęły zasychać liście.
Wokół wystarczająco zmartwień, więc z ogrodową suszą jakoś trzeba żyć.
Odkryłam w pobliżu ogrodnika produkującego sadzonki warzyw. Będzie gdzie kupić selery i pory.
Słoneczne dni sprzyjają wzrostowi rozsady pomidora. Od jutra zacznę ją wzmacniać herbatką pokrzywową.
Zielono się robi i kolorów z każdym dniem więcej.
Na piwoniach tworzą się już pąki kwiatowe.