u mnie szafirki pomiedzy hakonami rosna i w rogownicy, ta to je po prostu obrosla

KasiaBawaria napisał(a)

Przylaszczki sa cudowne. Szukam jeszcze jakis innych odmian ale u mnie sa one przerazliwie drogie. Mam niebieskie i co roku sa odrobine wieksze grupki. Dosyc dlugo kwitna i to w polcieniu.

Nie spotkałam ich nigdy w sprzedaży, a zamawianie ich w necie nie ma sensu. Jakoś przeżyję ich brak.
To chyba też kwestia upodobania/lub jego braku, do roślinek delikatnych, kolekcjonerskich. Nie mam takich ciągotek.
Postawiłam na pierwiosnki. Dobrze się mnożą.






Coraz częściej dochodzę do wniosku, że ogród wyszedł mi całkiem przypadkiem. Jedyna dyskusja na temat odmian gatunkowych w jakiej byłam w stanie uczestniczyć, to ta, która dotyczyła najintensywniejszego wybarwienia gałązek derenia białego zimą.

TAR napisał(a)

u mnie szafirki pomiedzy hakonami rosna i w rogownicy, ta to je po prostu obrosla

Niech rosną! Szkody nie czynią. Uwielbiam je za odporność na wszystkie przeciwności losu. Kiedy się zbiorę do kupy, to może uda mi się im znaleźć nowe stanowiska. Cała energia mi gdzieś uciekła, głowę ściska imadło i trudno podjąć jakiekolwiek decyzje.

Gruszka_na_wierzbie napisał(a)

Cała energia mi gdzieś uciekła, głowę ściska imadło i trudno podjąć jakiekolwiek decyzje.

Mam tak samo, niestety... Przeżuta i wypluta...

Od rana pękała mi głowa. Pewnie jakieś meteorologiczne fronty pałętały się w okolicy. W połowie dnia zasnęłam.
Po południu podjęłam próby powrotu do życiowej aktywności. Opryskałam roztworem tymolowym przedpłocie i ogród, a wieczorem podlałam wschody w warzywniku.
Coś mi mówi, że nie będzie to dobry rok dla ogrodu. Susza jest okropna. Wierzchnia warstwa gleby to pył. Czosnkom ozdobnym zaczęły zasychać liście.
Wokół wystarczająco zmartwień, więc z ogrodową suszą jakoś trzeba żyć.
Odkryłam w pobliżu ogrodnika produkującego sadzonki warzyw. Będzie gdzie kupić selery i pory.
Słoneczne dni sprzyjają wzrostowi rozsady pomidora. Od jutra zacznę ją wzmacniać herbatką pokrzywową.

Zielono się robi i kolorów z każdym dniem więcej.











Na piwoniach tworzą się już pąki kwiatowe.

galgAsia napisał(a)

Mam tak samo, niestety... Przeżuta i wypluta...

Od czego to? Ze stresu, czy od pogody?

galgAsia napisał(a)

Mam tak samo, niestety... Przeżuta i wypluta...

dolacze do klubu i jeszcze glowa boli jakby miala peknąć. a po chodzeniu w masce mam okropny kaszel i mnie poddusza, a w sklepie malo nie zemdlalam tak mi powietrza bylo brak, bryle cale uparowane. chrzanie, jutro w zadnej maseczce nie bede chodzic. ostatecznie sobie apaszke zaloze.

Jakiś front musiał chyba u Was krążyć. Współczuję. Mnie, odpukać, nic dziś nie męczyło.

Haniu, mówisz, ze ogród wyszedł Ci przypadkiem. Niezbyt to dobra informacja . Oznacza bowiem, że trzeba mieć wyczucie, intuicję i nosa. A jak ktoś nie ma to przepadło...

KasiaBawaria napisał(a)

Przylaszczki sa cudowne. Szukam jeszcze jakis innych odmian ale u mnie sa one przerazliwie drogie. Mam niebieskie i co roku sa odrobine wieksze grupki. Dosyc dlugo kwitna i to w polcieniu.

Moje się w zeszłym roku wysiały, i na jesień te maluchy przesadziłam w inne miejsce, wszystkie powyciągały mi z ziemi gawrony żadna malutka sadzonka się nie uchowała
Już nie będę dzielić ani przesadzać jesienią roślin bo te ptaszyska mi wszystko wyciągną

Słuchajcie, chodzę w tej cholernej masce już dobre 2/3 życia. I nic nie jest tak, jak mówią …
Dzisiaj szłam w masce do i z pracy. Słowo, 3-4 godziny operacji nie wykańczają tak, jak 20 min. szybkiego marszu. A teraz mówią, że to potrwa 12-18 m-cy...