Z centrum wielkiego miasta na obrzeża małego miasteczka
11:04, 18 cze 2021
W ogrodzie nie napinam się. Rabaty powstają dość wolno. Z różnych powodów: a to fundusze przeznaczone były na inne cele, a to brak wiedzy czy wyczucia w kontekście kompozycji roślin. Dlatego zaczęłam od prac, które nie wymagają powyzszego czyli od organizacji przestrzeni

I to być może jest powod, dla którego nie było u mnie okazji do ogrodowego zniechęcenia...? Nigdy takowe u mnie nie wystąpiło. Inna sprawa, ze nie miałam nigdy poważniejszych strat roślinnych. W tym roku przemarzła mi jedna trawka ice dance i kilka lawend oraz grzyb uszkodził mi ładne trzmieliny, a w zeszłym choroba brzoskwini pozbawiła mnie owoców. I to właściwie wszystkie straty


Acha - i pracuję w ogrodzie, gdy mam chęć. Tyle, ze mam prawie zawsze

Podsumowując - praca w ogrodzie to dla mnie wyłącznie przyjemność. Nawet ciężkie (zrywanie darni) czy nudne (pielenie) prace są przyjemnością bo efekty są natychmiastowe. Oczywiście są prace, które lubię mniej jak np. sadzenie roślin (tu zgadzamy sie z Milunią


Ogolnie rzecz biorac ja w ogrodzie to inna ja. Na co dzień jestem ponurą pesymistką, a w ogrodzie pogodzoną z okolicznościami przyrody i pełną werwy i radosci istnienia dzierlatką

Jedno krótkie pytanie, a ja tu z elaboratem...
