Uczestniczyłam U
Miry w dyskusji, tym, co bardziej cenimy: róże czy hortensje. Których mamy więcej?
Opowiedziałam się za hortensjami bukietowymi, bo dla mnie są rośliną prawie idealną i w niewielkim stopniu wymagają ingerencji ogrodnika. Są co prawda nieco sztywne, zgodzę się z Mirą, że brakuje im wdzięku róż, ale poza tym drobiazgiem, nie mam im nic do zarzucenia. Niezawodne są.
Chciałam mieć róże w ogrodzie. Posadziłam ich sporo, ale większość bardzo mnie rozczarowała. Nie chcę kojarzyć swojej pracy w ogrodzie z wylewaniem hektolitrów środków chemicznych. Bez nich trudno jest utrzymać większość róż w dobrej kondycji.
Można też sobie darować robienie listy odmian żelaznych, z certyfikatami, polecanych. Róże u każdego rosną inaczej. Mocno nieprzewidywalne są. Nie potrafię/ nie mam ochoty, co roku wymieniać posadzonych róż, bo chorowita, bo rośnie za silnie/ za słabo. Pozbyłam się w tym sezonie tych najbardziej problematycznych. Kilku dałam jeszcze szanse. Ale już wiem, że nie będę sadzić kolejnych. Nie mam ochoty patrzeć na takie widoki od lipca.
New Dawn (teoretycznie odporna na wszystko) i Zephirine Drouhin- róża na trudne stanowiska
Tak sobie podczytuję relacje z wojaży dziewczyn po ogrodach europejskich i dochodzę do wniosku, że ogrody bez róż też wyglądają.
Przebarwiać się zaczął klon ussuryjski.
Czy ktoś biegły w uprawie bukszpanów może mi doradzić, co podać teraz bukszpanom, aby ich zieleń nabrała głębi? Na tej brzozowej będą miały trudne życie.
Zamierzam podjąć próbę przezimowania Vertigo w garażu. Czy trzeba je wtedy podlewać?