Artykuły Forum Ogrody pokazowe Instagram Sklep
Logowanie
Gdzie jesteś » Forum

Znalezione posty dla frazy "kompostownik"

Różaneczniki - sadzenie i pielęgnacja 17:20, 02 sty 2014


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77357
Do góry
Jeszcze jeden post

alabaster napisał(a)


fytoftoroza - postrach każdego właściciela różaneczników - w tej chwili jest tak samo możliwe jej zatrzymanie jak zatrzymano chorobę kasztanowców w USA ( padło 3 miliardy drzew ). Właśnie w USA fytoftoroza zniszczyła tysiące hektarów lasów dębowych Nikt kasztanowców czy dębów nie podlewał wodą z rzeczki oczka czy stawu a jednak spustoszyła . Argumenty że w odstanej deszczówce siedzi już zarodnik grzyba jest śmieszny bardziej prawdopodobne jest że przyniesiemy go na butach czy ubraniu z jakieś szkółki. Dodamy do tego ptaki wędrowne i wychodzi absurd jak z matami na ptasią grypę - maty przed mieszalniami pasz a ptaki jakoś za cholerę nie chciały pieszo wchodzić do zakładów .
Takie dyskusje prowadzą do tego że zaczynamy się bać własnego cienia .
Miałem okazję widzieć kilkanaście szkółek różaneczników parę w europie i parę w azji - wszędzie stawy . Może wizyta u producentów np w Konstantynowie lub Bielsku widok stawu z którego podlewają azalie i rododendrony rozwieje tą akademicką dyskusję.
Jednak jak mamy się powoływać na internet to proszę bardzo postraszymy się na max

Mógłbym przytaczać w nieskończoność wieści z internetu i dodać świętą prawdę - grzyb ten przenosi się poprzez glebę wodę i powietrze - cóż likwidując te trzy składniki mamy pewność że nie zapuka do naszych drzwi. Likwidując jeden nie załatwimy problemu .

Naukowcy swoje głównym powodem rozprzestrzeniania się grzyba jest transport - coż sprzedać samochód i chodzić na boso ??? Jednak poważnie to 90% zarażonych krzewów przychodzi ze szkółek .

Może dla odmiany poczytamy lepsze wieści - że atakuje osłabione rośliny . To jest nasz punkt zaczepienia. Osłabione rośliny więc co zrobić aby je nie osłabić .
Podłoże i optymalne warunki - żadnego wysypywania kamieniem pod rododendrony !!!
Może to wygląda bajerancko ale polecam latem na boso po takich kamieniach przejść się parę razy.

Większość fotek które oglądałem na podobnych stronach i diagnoza że to już fytoftoroza jest błędna.
Od kilku lat rododendrony oferowane w sklepach i szkółkach to pogoń za nowościami - mało mrozoodporne odmiany i efekt - zimą przemarza miejsce połączenia korzenia z pniem i efekt jak po zarażeniu grzybkiem . Więc zamiast straszyć beczką z deszczówką należałoby napisać - efekt przemarznięcia brak łączności korzenia z liściami ( widok podobny jak przy fytoftorozie ) . Przypalone liście od słońca ( ach te kamyczki i zawistne spojrzenie sąsiadów że u nas tak ładnie ) . Larwy opuchlaka które dokładnie zniszczą komunikację przez objedzenie korzenia ( fytoftoroza ) .
Przenawożenie - wioczne przeważnie po 2 miesiącach od naszego lekkomyslengo działania (fytoftoroza) .
Taka jest prawda że obojętnie kto zamieści krzaczek z problemami zawsze znajdzie się inny i napisze że jego zdaniem to fytoftoroza .
Faktycznie lepiej powiedzieć że nie mieliśmy szans bo to nieuleczalne niż że własną głupotą załatwiliśmy krzaczek . Przecież lepiej brzmi że mąż umarł na raka niż że za dużo wypił denaturatu
W jaki sposób zimą kamienie osłonią oczko korzeniowe ?? w żaden !! W jaki sposób odmiana odporna na -15 da radę przetrwać w minus 30 ?? nie wiem . Nie podlewało się miesiąc więc teraz mu to wynagrodzimy i niech się nawet utopi .
Głupota to 99% niepowodzeń
Wracając do tematu to dlatego tak ważna jest warstwa kory - niektórzy zalewają krzew wodą tuż przed mrozami pewnie wychodząc z założenia że "iglo" eskimosa ogrzeje więc krzew też będzie miał lepiej . Niektórzy dosypują śniegu pozbierają z ulicy i na krzaczek niech ma czapeczkę ( jak ulica posypana solą to ostatnią czapeczkę ) .
Rododendrony mają liście jak laurowce twarde i trwałe - więc to nie mimoza że widać na nich od razu że coś jest nie tak.

Kompostownik - nikt o zdrowych zmysłach nie wrzuca zarażonych roślin
cóż mało kto jest przy zdrowych zmysłach i roślinę która mu pada daje do labolatorium.

Nie chcę prześcieradła a co do szklanki może trochę wiedzy że staw to nie zbiornik przeciwpożarowy i poświęcam mu więcej troski niż rododendronom. Procesy zachodzące w stawach z fauną i florą nie są bardziej ubogie niż te w kompostniku. Raz w miesiącu mierzę parametry wody - obserwuję rośłinność i różaneczniki które rosną przy nim na pierwszej lini frontu
Wizyta chociaż internetowa po najciekawszych miejscach w Polsce w których królują azalie i rododendrony bez trudu da odpowiedź że stawy i różaneczniki to rozsądne rozwiązanie .
Może staw kojarzy się z kaczkami i rzęsą wodną - staw to moje oczko w głowie i wymaga pracy większej niż 100 krzewów różaneczników !!!

Nie wiem jakie zbiorniki w kraju są zarażone phytophorą ale wiem że prędzej czy później będą zarażone wszystkie to tylko kwestia czasu. Podobno nie ma ogrodu gdzie nie dotarły już zarodniki tego grzyba. Podobno pracują nad nowym cudownym chemicznym związkiem który pomoże Podobno !!

Nie zabijajmy więc naszych krzaczków pod hasłem - przecież i tak czeka was smutny koniec.
Nie zwalajmy na fytoftorozę naszej wiary w cuda - że sierpniowy nawóz pomoże przetrwać zimę - w 100% zaszkodzi mniej lub bardziej . Nawozy dla leni typ osmocote jak szaleć to szaleć w maju taki na 6 miesięcy działania a jaki na gwiazkę będzie śliczny . To są błędy.

Nie zamierzam polemizować na temat kompostnika bo ja uważam że to moje wysypisko organiczne - ścięta trawa obcięte gałązki pozostałości z roślin ozdobnych i kwiatów . Taki przeżytek 20 wieku - z wieloma niespodziankami w środku. Może nasiona w 97% chwastów tam ginie ale co do grzybów to raczej nie ma szans - duża sprzedaż środków do uzdatniania kompostownika i cudowne preparaty odgrzybiające mówią mi że to nie moja droga w pozyskiwaniu kilku taczek ziemi .
To mój punkt widzenia - może spowodowany lenistwem a każdy leń znajdzie wiele argumentów żeby czegoś nie robić. Jednak nie stosuję kompostowej ziemi do różaneczników nie robię cudownych recpetur igliwie kompost torf . Biorę nieodkwaszony torf i śpię spokojnie . Obornik bydlęcy - cóż nie mam ani jednej krówki więc kupuję granulowany nie obrabiany termicznie .
Nie mam sentymentów - roślina pokazuje objawy chorobowe podchodzę do niej ekonomicznie - warta 10 euro więc nie zastosuje środków chemicznych za 20.

Czy naprawdę daję 200 gram siarczanu amonu na 10 litrów wody ?? Tak daję roztwór 2 % -
Zapotrzebowanie na azot amonowy wynosi 30-40 gram jednak siarczan amonu jest 20 % więc można policzyć że dawka musi być 5 razy większa. Oczywiście nie leję centralnie w krzak ale polewam obszar znajdujący się pod liściami czyli to jest dużo więcej niż metr kwadratowy . Oczywiście ja znam swoją glebę i zastosowałem ten sposób na krzaku który był najmizerniejszy w ogrodzie - kiedy po miesiącu miał świeże przyrosty po 10 cm uznałem że autor takiego potraktowania krzaczka miał rację . W następnych latach pierwsze co podaję to własnie siarczan amonu w kwietniu a w maju czerwcu i lipcu pełną dawkę nawozową płynną 0,3 % Dawkowanie bezpieczne bo za pomocą dozownika DOSATRON . Od sierpnia już nic nawet stosuję płukanie - czyli podlewanie podlewanie podlewanie a że mam lekką ziemię w której 1000 litrów wody robi plamę o średnicy 1 metra więc w moim przypadku sposób jest zupełnie bezpieczny. Kiedyś dałem wodę ze stawu do analizy aby mieć pewność czy zawartość nawozów nie brać pod uwagę w podlewaniu - efekt okazało się że panuje tam głód - lepszy głód niż glony i rogatek z moczarką
Różaneczniki - sadzenie i pielęgnacja 17:18, 02 sty 2014


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77357
Do góry
magja_ napisał(a)
Witam Cię Adamie na forum. W 100% zgadzam się z duchem tego co napisałeś, cieszę się że jest ktoś kto ma podobne podejście do tych roślin i na dzień dobry radzi zakup kwasomierza. Może niekoniecznie aż tak drogiego - płytkowe na płyn Heliga będą dawały radę, forumowicze wiedzą że mają zwracać uwagę na termin przydatności płynu.
Duch jest podobny, mam parę pytań i mam nadzieję że dowiem się nowych rzeczy, z paroma rzeczami mogę dyskutować - z tym że bez używania określeń nowobogackie , straszne przesadzanie, głupie rady....

Akurat ta głupia rada - co do nieużywania wody z jeziorek, oczek wodnych czy ZBYT DŁUGO ODSTAŁEJ deszczówki, tyczyła się zoosporangia fytoftorozy z zarodnikami pływkowymi mogących tam rezydować a nie wartości takiej wody. Jest niezalecane przez hodowców tych roślin ze względu na wyniki ostatnich badań nad tymi patogenami i jego szybki rozwój i ewolucję. Od 2000 roku odkryto kolejnych 26 mutacji tego grzyba a głównym źródłem zakażenia jest gleba i ... woda. Ale i powietrze przenosi zarodnie pływkowe na kilkadziesiąt metrów. Wystarczy przeszukać internet - znajdziemy sporo inf. w jakich rejonach Polski zbiorniki wodne są zakażone grzybami phytophora. Różaneczniki są jednymi z roślin których podatność na tę chorobę jest bardzo wysoka. Pojawiają się już ogrody całe zniszczone przez tę chorobę - także jak ktoś chce to podlewa, ale trzeba mieć świadomość tego nowego zagrożenia. Może to i jest straszne przesadzanie - dopóki się nie widzi tej choroby na żywo w ogrodzie.
Masz rację że alkaliczność takiej wody jest niższa niż tej z wodociągów i pozbawiona jest chlorków więc jest lepsza dla roślin - ale tylko pod tym względem. .

A z drugiej strony odradzasz kompostownik do którego nikt o zdrowych zmysłach nie wrzuca zakażonych odpadków. Musiałyby też znaleźć się tam patogeny z formami przetrwalnikowymi gdyż inne postaci zginą wraz z rozkładem żywiciela. Zresztą prawda znana jest od 100 lat że właściwie przygotowana pryzma działa jest odkażacz, temp. w niej panująca jest nie do zniesienia nie tylko przez część patogenów ale i niszczy nasiona niektórych chwastów.

Nie chcesz prześcieradła od zakażonego na tyfus a każesz pić z tej samej szklanki? hmmmm....

Z reszta w zasadzie się zgadzam...

Pozdrawiam.



Danusiu - ten post Adama może powinien się znaleźć w sadzeniu i pielęgnacji?. Jeśli zajrzysz to proszę przenieś - ja nie wiem jak.


magja_ napisał(a)
aaaa... naprawdę podlewasz rośliny roztworem 200 gramów siarczanu amonu na 10 l wody? Dawka jednorazowa na roślinę to 30 gr na m2/ niewrażliwą na zasolenie/, nawet jeśli zmniejszasz stężenie miejscowe w glebie bo dajesz roztwór wodny, ja bym nie odważyła się podlewać takim mocnym... nigdy....
Forumowiczom radzę max. ok 50 gr/ 10 l. - i to jeszcze nie wylewać całości.
Jurajski Ogród 13:08, 02 sty 2014

Dołączył: 08 mar 2013
Posty: 10750
Do góry
Dzięki jeszcze raz za wszystkie życzenia.

Jolu, na kwitnące murki jeszcze trzeba trochę poczekać, chociaż, specjalnie dla Ciebie (inni też mogą się załapać) zeszłoroczny widoczek:




Gosiu, schodków nie ma, ale jest ścieżka po skosie (zygzakiem) i nawet wygodnie się schodzi, zimą też, bo na dole mamy kompostownik i prawie codziennie schodzimy (a nawet można zjechać taczkami). Schody byłyby zbyt strome, więc nie zdałyby egzaminu.

Ewo - Pszczółko - odpisałam u ciebie.

Pozdrawiam wszystkich zaglądających dzisiejszym widoczkiem:




Ogród Zabaewy ... i nie tylko ... ;) 12:36, 01 sty 2014


Dołączył: 15 sty 2013
Posty: 1056
Do góry
Alu - przy jednym zdjęciu napisałam, gdzie jest kompostownik - a właściwie trzy kompostowniki - zakrywają je rośliny i z daleka widać tylko gąszcz zieleni hi hi
Pierwszy kompostownik kupiliśmy - jest z plastyku, czarny, profesjonalny (ponoć) i... strasznie brzydki i... za mały jak na nasze potrzeby. Pozostałe dwa od razu zrobiliśmy z palet i... są brzydkie inaczej i... prawie za małe - jak na nasze potrzeby hi hi
Kompostowniki stoją przy betonowej ścianie. Grunt pod nimi został wyrównany. Małżonek postawił trzy palety na sztorc i narożniki zbił długimi gwoździami do kupy poprzez postawioną w pionie deseczkę. Potem dołożył jeszcze dwie palety tak, żeby powstała druga komora i w podobny sposób zbił całą konstrukcję do kupy. Ten trzeci czarny przystawiliśmy obok. Acha - żeby cała konstrukcja była stabilna - od góry została przybita długa deska łącząca naprzeciwległe ścianki. W same ścianki włożyliśmy taką siatkę, w którą były pakowane kostki brukowe - po to, żeby ziemia i to co wkładamy do kompostowania nie wypadało z niego na zewnątrz. Ot - cała filozofia. Przy okazji - zrobię jakieś "antyartystyczne" fotki tego dzieła
Jedyny mankament takiej konstrukcji to to, że aby przerzucić kompost z komory do komory trzeba na niego wleźć i z góry pracować łopatą i widłami, a potem w kaloszkach wleźć do środka - ale to szczegół. Można ewentualnie pomyśleć nad jakimś rozwiązaniem pseudodrzwiczek od frontu - może Twój mąż cos wymyśli, co ?
Ogród Zabaewy ... i nie tylko ... ;) 21:27, 30 gru 2013


Dołączył: 05 lis 2013
Posty: 2771
Do góry
zapomniałam o życzeniach na Nowy Rok - więcej takich arcydzieł, mniej problemów w komputerem i radości każdego dnia i nawet takiej odnalezionej w malutkim kwiatku

HeHe ja tu też przyszłam w konkretnym celu- gdzie Twój kompostownik jest??? on już nie ma artystycznego wyglądu

Pozdrawiam
Blaski i cienie nowego życia 18:40, 30 gru 2013


Dołączył: 22 sty 2012
Posty: 57998
Do góry
Urszulla napisał(a)
Dzisiaj się troszkę poruszałam i resztki kory po drewnie do palenia w piecu wysprzątałam na kompostownik
czytałam u Bogdzi na temat podlewania roślin -
wykorzystałam stojącą wodę w ogrodzie z taczki i wiaderka
i podlałam hortki, bukszpany i tuje sadzone latem

Tyle z prac ogrodowych, trochę ruchu dobrze mi zrobiło




Muszę zatem lecieć do bogdzi poczytać o podlewaniu Pa
Blaski i cienie nowego życia 16:19, 30 gru 2013


Dołączył: 10 lip 2012
Posty: 22439
Do góry
Dzisiaj się troszkę poruszałam i resztki kory po drewnie do palenia w piecu wysprzątałam na kompostownik
czytałam u Bogdzi na temat podlewania roślin -
wykorzystałam stojącą wodę w ogrodzie z taczki i wiaderka
i podlałam hortki, bukszpany i tuje sadzone latem

Tyle z prac ogrodowych, trochę ruchu dobrze mi zrobiło


w Oborze też mogą być ogrody 13:09, 30 gru 2013


Dołączył: 05 lis 2013
Posty: 2771
Do góry
Witam serdecznie nowych gości i tym bardziej takich co chcą zwiedzać i czytać, jeszcze nie ma wiele stron więc to szybko idzie
zabaewa może kiedyś dobiję jakiejś trzy cyfrowej liczby marzenie na Nowy Rok, a jak przyjdzie wiosna i nadejdą zmiany to i str przybędzie bo trzeba się chwalić jak postępują prace
Dziękuję za rady :* Forsycja została przycięta bo tragicznie się prezentowała, i wiem że może ucierpieć przez to ilość kwiatków, ale cóż. Dużo też od zimy zależy, ale oczywiście masz rację! To barwinka dokładam do planów związanych z orzechem, potem po kolei będziemy szukać najlepszego rozwiązania. Na wiosnę też ma powstać kompostownik, więc będziemy robić swój nawóz ekologiczny i z niego korzystać, bo wszystkie materiały są!
Chyba, że męża teraz zmotywować żeby coś stworzył oto jest myśl tak czy inaczej będę informować o postępach prac, niech tylko koncepcja roślin i ich ułożenia się wyklaruje
Grażynko dziękuję za wizytę. wiem że dużo pracy od wiosny ale motywacja jest, wsparcie od Was też mam, więc jestem dobrej myśli Pozdrawiam już prawie Sylwestrowo i ślę najlepsze życzenia na Nowy Rok
Blaski i cienie nowego życia 15:14, 27 gru 2013


Dołączył: 10 lip 2012
Posty: 22439
Do góry
EdytaB napisał(a)
Witam poświątecznie,
dopiero teraz trafiłam na Twój wątek i oczywiście przestudiowałam cały
Muszę przyznać, że praca pali Ci się w rękach
Rabatki hortkowo- trawiaste świetne.

Brawo dla M za kompostownik a stworzenie warzywniaka - szacun ja jakoś nie umiem, chyba brak mi systematyczności.


No i jeszcze jedno pieski , jak pilnujesz Kazana ?
Bo moje strasznie niszczą, kopią doły (szczególnie suka) , podkopuje roślinki albo robi sobie z nich legowisko.

Pozdrawiam serdecznie : Edyta i moje 2 CAO - Gajron i Nurana




Mój pies nie kopie, za to podsikuje mi wszystko i to mnie martwi.
na roślinach nie leży - myślę że ma szacunek do tego co sadzę
Psa my nie pilnujemy to raczej on nas pilnuje śpiąc na tarasie.
On z charakteru z psów pilnujących, nie kopaczy

Z przykrością stwierdzam że nie masz podpisu na dole, więc nie mogę do Ciebie zaglądnąć.
Blaski i cienie nowego życia 11:45, 27 gru 2013


Dołączył: 26 sty 2012
Posty: 299
Do góry
Witam poświątecznie,
dopiero teraz trafiłam na Twój wątek i oczywiście przestudiowałam cały
Muszę przyznać, że praca pali Ci się w rękach
Rabatki hortkowo- trawiaste świetne.

Brawo dla M za kompostownik a stworzenie warzywniaka - szacun ja jakoś nie umiem, chyba brak mi systematyczności.


No i jeszcze jedno pieski , jak pilnujesz Kazana ?
Bo moje strasznie niszczą, kopią doły (szczególnie suka) , podkopuje roślinki albo robi sobie z nich legowisko.

Pozdrawiam serdecznie : Edyta i moje 2 CAO - Gajron i Nurana


To właśnie tu 21:55, 16 gru 2013

Dołączył: 08 mar 2013
Posty: 10750
Do góry
Dzidko, dlaczego nie masz już "Piękności Moskwy? Kompostownik otoczony bzami (lilakami) ma niesamowity klimat, właśnie takich polskich, tradycyjnych ogrodów, o których niestety jakby nieco zapominamy.
Kubusiowo II 05:28, 10 gru 2013


Dołączył: 10 lip 2012
Posty: 22439
Do góry
Gosiu- trudny czas z dziećmi, moje na jajkach chowane i są dość odporne, ale od miesiąca też kaszlą. Ja nacieram olejem rycynowym zmieszanym z olejkiem kamforowym i wygrzać. A do tego codziennie jajka i pomaga.

A rabaty masz cudowne, kompostownik też i porządek jak ta lala Chciałabym choć tak mieć jak Ty
Kubusiowo II 20:51, 05 gru 2013


Dołączył: 14 lut 2011
Posty: 13108
Do góry
Kompostownik..... tak jak kompostownik wyglądają wszystkie rabaty




Piaskownia na zakręcie 18:26, 24 lis 2013


Dołączył: 17 maj 2013
Posty: 11954
Do góry
kasiek napisał(a)
Ale dawno mnie nie było - co do nornic - to u mnie sie ich namnożyło gdy załozyłam kompostownik. Ale ich rodziny się potworzyły. Potem go zlikwidowałam i problem się rozwiązał.


U mnie problem stanowią nieużytki, które są po obu stronach działki.
Piaskownia na zakręcie 20:20, 22 lis 2013


Dołączył: 07 sie 2013
Posty: 21874
Do góry
Ale dawno mnie nie było - co do nornic - to u mnie sie ich namnożyło gdy załozyłam kompostownik. Ale ich rodziny się potworzyły. Potem go zlikwidowałam i problem się rozwiązał.
Ogrodowy spektakl trwa ... 21:11, 21 lis 2013


Dołączył: 02 lip 2012
Posty: 18070
Do góry
no nawet masz pięknie prawie zimą hi hi hi hi Kompostownik super
Pszczelarnia 22:06, 19 lis 2013


Dołączył: 22 sty 2012
Posty: 57998
Do góry
Ewuś ja w moim małym ogródku mam kompostownik drewniany Na razie sie dorobiłam jednej komory ale wiosna stana dwie kolejne. Podlewałam go, dopieszczam, sypię popiół, kawę z ekspresu, warzywa z domu, graby, od czasu do czasu m pozowlę trawę dorzucić. Chodzę i cmokam i cieszę się na złoto ogrodnika w przyszłym roku

W starym maluteńkim ogrodku miałam plastikowy kompostownik.... Rozwalał się caly czas i nigdy nie wybrałam z niego ziemi....
Pszczelarnia 14:22, 19 lis 2013


Dołączył: 10 maj 2011
Posty: 18826
Do góry
Evchen napisał(a)
Jestem pełna uznania, dla osób takich jak Ty, które potrafią wykorzystywać dobrodziejstwa natury - takie jak choćby kompostownik. Kiedyś miałam zapędy, żeby i u siebie mieć własny kompost, ale mam mało wygospodarowanego miejsca i zmieściłby się tam tylko gotowy kompostownik z tworzywa sztucznego. Jest sens?...
ja ze względu na brak miejsca mam takie właśnie dwa kompostowniki
Pszczelarnia 12:57, 19 lis 2013


Dołączył: 02 paź 2010
Posty: 11220
Do góry
Evchen jest sens nawet na kompostownik z tworzywa. W sprzedaży są różnej wielkości i takie zgrabne małe też. Taki posiadam od roku. Ludzie nie wszyscy sobie zdają sprawę ile w ciągu roku jest odpadów z kuchni, trawy, wyplewionych chwastów które można obrócić w świetny nawóz. Robaczki i inne stworzenia tylko czekają aby dać im robotę. Ewa pozdrawiam.
Pszczelarnia 10:36, 19 lis 2013


Dołączył: 07 maj 2012
Posty: 4059
Do góry
Jestem pełna uznania, dla osób takich jak Ty, które potrafią wykorzystywać dobrodziejstwa natury - takie jak choćby kompostownik. Kiedyś miałam zapędy, żeby i u siebie mieć własny kompost, ale mam mało wygospodarowanego miejsca i zmieściłby się tam tylko gotowy kompostownik z tworzywa sztucznego. Jest sens?...
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies