Zbyszku, dziękuję za szyfrowany tekst, mimo, że treść na raziew dla mnie nie znana. Może wieczorkiem zasiądę, żeby Tobie na niego odpowiedzieć. Kwiatek śliczny!
Natomiast co do zarazy, to potwierdzam, pastęrkę odpuściłam dawno temu, jak moja babcia zmarła na zapalenie płuc w styczniu 76r. Była właśnie w zimnym kościele na pasterce.
Odpuszczenie grzechów dostałam, bo klękać nie mogę i spokojnie nie ustoję, a nie mogę zakłócac naborzeństwa niezamierzoną wywrotką przed ołtarzem.
W domu zmówię paciorek i zaśpiewam kolędę, moją ulubioną: Bracia, patrzcie jeno!
Opłatkiem się podzielę z tymi, którzy mnie nawiedzą i tyle święta wystarczy. Potem już jest codzienność.
Mam ten komfort, że palić w piecu nie muszę, wody grzać również nie, więc luzik i jak moja mama mówiła:
Córuś, masz lepiej niż u niektórych panów przed wojną. Lodówka pełna, pieniądz w kieszeni co miesiąc świeży, żyć nie umierać!
Wybaczcie mi moje dywagacje na temat albo i mimo tematu. Tak mi się wzięło.
Miłego wieczoru i słonecznej niedzieli.