Na koniec przedpłocie również maczki. Łączka mocno przetrzebiona niestety. Złym pomysłem było zapraszanie zwykłego krwawnika. Rozrósł się strasznie i nie bardzo chciały rosnąć inne rośliny, szczególnie te świeżo posiane. Wykopałam wszystkie krwawniki ale po tym zabiegu łączka wygląda jak pobojowisko. Jedynie od strony wiazdu jakoś wygląda. Nadrabia za to niedokończona część po drugiej stronie wjazdu gdzie same nasilały się maki. Chabrów muszę dodać.
Rabata frontowa nieco poszkodowana przez moje najukochańsze szkodniki i ich pojazdy. Szczególnie szałwia ucierpiała jednak parę kwiatostanów się ostało.
Piwonia nadal cieszy jednym kwiatkiem a obok zakwitł mieczyk, co ciekawe takich nie sądziłam. Bizantyjskie kiedyś tam były ale to też dawno. Podoba mi się. Małe cebulki nie żuków zimują ostatnio ciekawe czy te dorosłe też by dały radę. Goździki też tam gdzie nie sądziłam.
Kasiu z tym sensem też tak mam. I nie zawsze się wpisuje, ale jak się wpisze to nie jednym zdaniem nakręcam się i pisze, czas biegnie i nie wszędzie starcza na wpisy.
Oj jest przestrzeń i już mi wychodzi dziurkami. Za dużo tego wszystkiego. Przeszłam dzisiaj po działce i wszystko powywracane od ciezaru takie mokre.
Na szczęście mam większość róż które jeszcze w parkach więc jest nadzieja jak nie będzie padało, że się rozwiną.
Pod ciężarem się ugina i też gnije
Tym deszcz nie straszny po lewej Munstead Woody kilka kwiatów a zapach nie samowity. Po. Prawej róża Charles Austin też unie pachnie.
U dołu róża Oliwia, po prawej pnąca Aloha bardzo ładna tylko co z tego jak deszcz ja wykancza