Kondzio robi każda kolejną w ten sposób i ja jedną robiłam, tą pod jabłonią.
I teraz tak jeśli nie jest to zwykły trawnik bez chwastów tylko jak piszesz trawa ze wszystkim co w niej rosło to masz dwa wyjścia:
1. Nakrywasz wszystko czarną folią lub przynajmniej dwiema warstwami grubej włókniny czarnej i na tą folię przyciskasz co tam masz dostępne i uzbrajasz się w cierpliwość, patrząc na to przynajmniej ze trzy miesiące....tak myślę, optymalnie pewnie pół roku. I potem to zdejmujesz, wybierasz widłami to co się jeszcze nie przerobiło lub ma korzenie typu perz, podagrycznik wzruszając ziemię. To co się przerobiło użyźnia ja w materie organiczną.
2. kładziesz kilka warstw tektury, gazet czarno białych papieru, moczysz mocno wodą, na to sypiesz skoszoną trawę ( bez zawiązanych nasion, trociny, mielona korę , zrębki z mielenia gałązek( co tam masz, czym dysponujesz - gruba warstwę tzn. przynajmniej 10 cm i zostawiasz po ok 3 miesiącach możesz w to bez przekopywania zaczynać sadzić rośliny, ale trzeba się liczyć z tym, że pojedyncze (trudniejsze) chwasty mogą się przez to jeszcze przebijać w pierwszym sezonie i trzeba je pielić na bieżąco.
Tą druga metodę zastosowałam u siebie pod jabłonią.
A pierwszą stosuje bodajże Ula w "Blaskach i cieniach nowego życia"
Obie oszczędzają kręgosłup i siły, ale wymagają odpowiedniej ilości czasu.
Można też zdjąć warstwę trawy i odwrócić ją na rabacie do góry nogami i to nakryć, przerabia się również ok 3 miesiące.
Tak robiliśmy brzegi nad suchym strumieniem.
Działaj, kibicuję