Gdzie jesteś » Forum » Nasze ogrody » Zapomniane ogrody Zręcina

Pokaż wątki Pokaż posty

Zapomniane ogrody Zręcina

August 06:18, 11 lut 2020


Dołączył: 11 lut 2020
Posty: 60


Mam na imię Bartek, urodziłem się wiosną 1993 roku. Może stąd ta pora roku jest moją ulubioną. Moja przygoda z roślinami zaczęła się, kiedy miałem 3 latka. Wsadziłem do prawie każdej doniczki w domu pestki z cytrusów. Kiedy wyrosły. byłem z siebie zadowolony. Potem zaatakował je przędziorek, więc poszły na kompost. Nie poddałem się i powoli zacząłem gromadzić egzotyczne rośliny ciepłolubne.

Ogród do około 15 roku życia traktowałem trochę po macoszemu. Wynikało to z tego, że pewna sprawa blokowała ambitny plan przywrócenia mu wyglądu z początku XX wieku. Mój dom, willa "Szary Kamień" stoi na działce o powierzchni 20 arów, nieopodal znajduje się działka 84 ary, ale był moment, że prawie ze sobą graniczyły. Zostały zakupione przez moich dziadków w latach 70. XX wieku.

Były to fragmenty dawnego parku pałacowego i dworskiego. Dziadek, spokrewniony z dawnymi właścicielami, którzy zbankrutowali w międzywojniu, a majątek fragmentami rozsprzedano, zostawiając właścicielom tylko resztówkę, chciał uchronić te tereny przed zabudową. Na pierwszej działce z ocalałymi pomnikami przyrody wyciął samosiewy, wyprofilował zniszczone zjazdy ze zbocza, nasadził pierwsze drzewa w miejscu ich dawnych odpowiedników, wykarczowanych za jego pamięci. W częściowo zasypanych dołach po układzie wodnym i lodowni bez dachu, okoliczni ludzie urządzili dzikie wysypisko śmieci.

Nieistniejący już pałac Klobassów-Zrenckich, ale grab przy prawym skrzydle rośnie do dziś.


A taki bym miał widok, gdyby ludzie nie rozebrali pałacu i nie zasypali Kanału Angielskiego. Na kawału fundamentów stoi teraz inny dom, ale to nie moja działka.


Stary dwór w czasie I wojny światowej. Jego fundamenty są na mojej działce. Chciałbym je kiedyś wynieść ponad grunt...a jak los pozwoli, to odbudować cały obiekt.


nieistniejąca aleja


nieistniejący mostek tuż za działką z moim domem


Jako nowy właściciel szukał legalnych możliwości ich wywozu, jednak sprawa się opóźniała, aż przyszedł nakaz ich zasypania. Dodatkowo pobliska szkoła wymusiła wywiercenie studni na naszej działce, choć można to było zrobić obok niej. Kilka arów zostało ogrodzone, ale można było to użytkować.

PRL-owska mentalność, że to "pańskie", to jest teraz dobrem ogólnym, kreowała różne nieprzyjemne sytuacje, niby w świetle prawa, które nie istniało. Kolejna działka o powierzchni 116 arów miała podobną sytuację, ale z bezczelnym początkiem. Rok po zakupie, władze zabrały nam hektar. Ziemia wróciła do właściciela, który był dalszym krewnym, więc w dżentelmeńskiej umowie użytkowaliśmy ją jako swoją. Na jednym fragmencie zasadzono drzewa, reszta pozostała sadem po dawnym właścicielu i łąką, której nie obsadzono, gdyż jej spora część to zasypany fragment układu wodnego.

Wkrótce przyszedł nakaz zabudowy działki, bo inaczej zostanie nam odebrana w imię rzekomego prawa. Dopiero kilka lat temu udało mi się ustalić, że takie nie istniało, a był to tylko celowy cios dla mojej rodziny. Sytuacja wymusiła powstanie obecnego domu.

Poprzedni planowano pozostawić mojemu stryjowi. Podłamany przeciwnościami dziadek odpuścił plan przywrócenia zdegradowanego fragmentu parku. Jako dziecko posadziłem z nim trochę drzew, a on skupiał się na swoim hobby, czyli hodowli pszczół. 16-arowa działka została w latach 80. legalnie powiększona o kolejne 4. Co do reszty, właściciel obiecywał uregulowanie sprawy, bo to się nam należy. Zmarł, a w sprawie sądowej przegraliśmy ze spadkobiercami, bo rzekomo były przerwy w jej ciągłym użytkowaniu. Dowody tylko na słowo.

Załamałem się tym trochę. Działka jest w atrakcyjnym położeniu i znajduje się na niej nagrobek z 1945 roku, z najmłodszymi ofiarami wojny. Jest wykonany z piaskowca, a obok posadzono topolę szarą Osobiście go odnowiłem dekadę temu. Obecni właściciele chcą ją sprzedać w celach komercyjnych, a mogiły się wypierają, bo działka straciłaby wartość.

Przydomowy ogród w moim dzieciństwie był bardzo użytkowy, tj. stare i młode drzewa owocowe, ozdobny klomb, rabata 2 świerki i parę ozdobnych krzewów. Za domem warzywnik i wybieg dla ptactwa. Miałem swój własny warzywnik, ale do ogrodu się nie wtrącałem. Tata zaczął likwidować krzewy, zasadził żywopłot, a potem zlikwidowano klomb. Za to w moim pokoju prawdziwa dżungla, bo aż 150 gatunków roślin i kilkadziesiąt doniczek, do tego 5 gatunków ptaków: kanarki, papużki faliste, zeberki, gołąbki diamentowe i przepiórki chińskie, a do tego żółwie ozdobne, karaczany, ptaszniki, rybki w akwarium i oczku.

Ciekawostką jest, że miałem luzem puszczone patyczaki i straszyki, które chodziły tylko po roślinach, suficie i ścianach, ale nigdy nie po podłodze. Pewnie nie muszę mówić dlaczego mama kazała zawsze zamykać moje drzwi. Wspomniane owady żywiły się kannami, które trzymałem na biurku. Innych roślin nie jadły, więc były naprawdę ciekawym urozmaiceniem.

Kiedy byłem w II gimnazjum, pojechaliśmy na klasową wycieczkę do majątku, który należał niegdyś do mojej rodziny. Tam zerwałem strąk katalpy chińskiej, błędnie podpisanej jako bignoniowej, którą posadził jeszcze mój prapradziadek w 1887 roku. Założenie wokół posiadłości miało dawniej charakter formalny. W XIX wieku lekko go uproszczono, rozluźniono. Kiedy wspomniany przodek nawiązał romans z moją praprababką, był jeszcze w nieszczęśliwym, wypalonym związku małżeńskim. W maju 1887 roku zabrał swoją ukochaną w podróż po Europie południowej, gdzie zakochała się egzotycznej roślinności. Zaraz po przyjeździe sprowadził z Włoch wiele sadzonek. Potem udało się anulować pierwsze małżeństwo i udało im się legalnie związać.

Historia zawiła i trudna, ale to nie na ten wątek ogrodniczy. Do sedna! Otóż wyhodowałem kilka siewek owej katalpy. Najmocniejszą posadziłem w ogrodzie. Kolejnej zimy były duże mrozy i na złość zepsuło się centralne ogrzewanie na pół dnia. Był to wyrok dla 80% roślin w moim pokoju. Teraz wiem, że w sumie stało się dobrze. Dżungla ustąpiła miejsca antykom ze strychu, które sam odnowiłem i dojrzałem do myśli, że za wiele roślin niezbyt upiększa dom, a większość nadaje się bardziej na tarasowanie w ciepłym okresie.

Od tego czasu wyszedłem ze swoim hobby do ogrodu. Nareszcie. Robiłem chaotyczne, choć urocze okrągłe klomby w trawniku. Mam to szczęście, że dom posiada dość wysoką, widną suterenę, a w połowie taką samą piwnicę (dom jest na lekkim zboczu). Jest gdzie przechowywać wszystko, co kubłowe i doniczkowe.

Większość roślin w moim ogrodzie wyhodowałem z nasion lub ze szczepek. Mniejszość jest kupiona. Z opowiadań dziadka, który pamiętał tę działkę sprzed wojny, wiem, jakie rosły tu drzewa, a z opowiadań siostry prababki wiem, że był tu angielski ogród z elementami symetrii. Niestety zachowały się zdjęcia tylko innych części parku. W oparciu o to i swoją miłość do tego co egzotyczne, a konkretnie, wyglądające na ciepłolubne, stworzyłem coś, co można nazwać ogrodem inspirowanym jego historią. Obecnie to kilkaset gatunków.

Wspomniana wcześniej działka nieopodal miała swój moment wskrzeszenia w 2011 roku, kiedy pieniądze z 18. urodzin oraz oszczędności zainwestowałem w nasadzenia. Długo się nie nacieszyłem, bo kilka miesięcy później ktoś (wiem kto, ale nie mam dowodu niepodważalnego) podlał wszystko round-upem. Załamałem się. Kilkaset sadzonek drzew i krzewów uschło. Oberwało się też jednemu pomnikowi przyrody, pięknemu wiązowi odmiany korkowej, który miał prawie 200 lat. Rok później piorun zniszczył jedną z dwóch pomnikowych czeremch zwyczajnych. Od tej pory unikam tego miejsca, rana się leczy, a jednak pozostaje obawa, ile wytrzyma kolejna inwestycja. Działka ma atrakcyjne położenie, było na nią wielu kupców, ale dla mnie ważniejsza jest jej historia, potencjał, te parę pomników przyrody oraz zasypane fundamenty kilku obiektów.

Dziadek zaszczepił mi miłość do przyrody. Nauczył upartości, kiedy wiemy, że mamy rację. Kiedy był radnym wywalczył m.in., aby kilka ulic uhonorować okolicznymi bohaterami historycznymi, mimo wielu sprzeciwów komunistów. Ja poczułem, że muszę wypełnić jego marzenie o przywróceniu tego miejsca do wyglądu z czasów świetności. Uczył mnie nazw roślin, kąsił profilaktycznie pszczołami. Nakazał, żeby wieszać wszędzie budki dla ptaków, bo ludzie wycinają stare, chore drzewa, więc nasi skrzydlaci sprzymierzeńcy nie mają się gdzie gnieździć. Sam wykonałem z nim wiele z nich.

Przez lata ogród nauczył mnie zdrowego myślenia o środowisku. Kiedy są w nim zwierzęta, jest róźnorodność, to nie ma szkodników. Wiem, że w roślinach jest odpowiedź na wiele problemów, np.na choroby, stąd pasja ziołolecznictwa. Ścinki z lawendy spowodowały, że w kurniku nie ma prawie w ogóle owadów, ani myszy. Nie ma u mnie klasycznego podziału na to, co użytkowe i ozdobne. Porzeczka rośnie wśród hortensji, maliny japońskie obok gunner, morwa obok metasekwoi, fasolka szparagowa pod bananami itd.

Nie akceptuję chemii w ogrodzie. Nic nie jest obojętne naturze, a następnie nam samym! Wszystko da się eko. Ślimaki wcinają ozdobne ptaki wodne i kury. Chwasty obok elewacji łatwo usunąć octem, mszyce nigdy nie występują masowo, odkąd mam bogatą bioróżnorodność, więc je zostawiam w spokoju. Dawniej opryskiwałem czosnkiem zmiksowanym z wodą. Chcę czuć trochę tropiki i śródziemnomorski klimat, więc nie sadzę iglaków poza tymi, które wyglądają inaczej, np. szydlice, metasekwoje, czy mamutowce.

Na ten moment prezentuję ogarnięte części ogrodu. Co roku wszystko trochę się zmienia. Nie fotografuję zbyt małych roślin, bo one czekają na swój moment, szczególnie drzewa. Chcę aby wszędzie były wysokie drzewa. Pod nimi sadzę takie, które rosną niskie, np. derenie Kousa, czy urodliny. Podkrzesanie sprawia, że światło wpada pod nie rano i popołudniem, zaś w południe jest przyjemny cień, nie tylko dla mnie, ale i dla roślin. Można zatem mieć wiele drzew i światło w ogrodzie. Większość liściastych drzew sprawia, że od jesieni do wczesnej wiosny, kiedy tęsknimy za ciepłem i światłem, to jest jeszcze jaśniej, a zimą wpada sporo słońca przez okna. Pamiętajmy, że drzewa regulują klimat na ziemi: łagodzą pogodę, a aerobakterie z ich koron kondensują wokół siebie wodę, dzięki czemu pada deszcz.

W naszej szerokości geograficznej drzewa są płucami świata zaraz po oceanach. Na równiku roślinność zjada tlen w nocy w takie samej ilości, co wyprodukowały. W jednym odcinku "Mai w ogrodzie" hobbystka założyła ogród na wzgórzu, które omijał często lokalny deszcz, gdyż ogrzewające się wzniesienie przeganiało małe chmury. Teraz częściej tam pada. Wyobraźmy sobie, kiedy zalesimy bardziej Polskę, co się stanie. Strasznie przeżywam niechęć do dużych drzew i ich wycinkę w ogrodach.

Pomyślmy, co nasz ogród daje naturze...wtedy zmienimy podejście do jego aranżacji i uprawy. W domu jesteśmy gospodarzami, a w ogrodzie bądźmy miłymi gośćmi. W 2018 roku sąsiad namiętnie używał round-upu... Po tej akcji padły wszystkie moje pszczoły. A to wierzchołek góry lodowej, bo ten środek zanieczyszcza wody gruntowe, w szczątkowych ilościach trafia do roślin jadalnych itd. Zauważyłem, że na wsiach jest mniej ptaków, niż dawniej koło domów... Posypki na ślimaki, opryski na trawniki, herbicydy na wypalanie roślin nie są obojętne naturze. Jeśli uważacie inaczej, proponuję na spróbowanie posypać sobie nimi owsiankę.

Mam nadzieję, że spodobają się Wam moje aranżacje i filozofia ogrodnicza. Nie jestem zadowolony jeszcze z efektu, ale zaczyna wyglądać to powoli estetycznie. W planie nowe alejki, oczko wodne, nowe nasadzenia. Wiele roślin jeszcze musi urosnąć, żeby zasłużyć na zdjęcie lub dać się zauważyć. Obecnie kolekcja ma około 600 gatunków i odmian, z czego 1/3 stanowią drzewa, krzewy, krzewinki i pnącza drewniejące.
____________________
Dom, to miejsce, gdzie człowiek jest gospodarzem. Ogród, to miejsce, gdzie człowiek powinien być grzecznym gościem. Zapomniane ogrody Zręcina
August 08:12, 11 lut 2020


Dołączył: 11 lut 2020
Posty: 60


Widok z mojego pokoju. Lubię wracać z Warszawy, bo w domu rodzinnym mam lepszy widok z okna Niski żywopłot jest z ałyczy. Jest to podyktowane jej dość szybkim wzrostem i nie muszę się obawiać, że pewnego dnia zje ją zaraza lub gąsienice tak, jak to spotkało bukszpany w całej Europie.



Monstera stała się rośliną balkonową i kubłową. Lepiej roślinie i owocuje. W najbliższym roku oprę ją o któreś drzewo. Na drugim planie widać 2 paulownie.


Ja wśród bananów (choć wolę nazwę bananowców) musa basjoo.


Rącznik obok malin.

____________________
Dom, to miejsce, gdzie człowiek jest gospodarzem. Ogród, to miejsce, gdzie człowiek powinien być grzecznym gościem. Zapomniane ogrody Zręcina
anna_grreen 08:40, 11 lut 2020

Dołączył: 07 mar 2019
Posty: 215
Witaj. Imponujący ogród i bardzo ciekawa opowieść. Widać, że to twoja pasja. Pozdrawiam.
____________________
Anna Na zakręcie
anna_grreen 08:41, 11 lut 2020

Dołączył: 07 mar 2019
Posty: 215
Twój podpis nie działa, musisz poprawić.
____________________
Anna Na zakręcie
deszczowymaj 10:49, 11 lut 2020


Dołączył: 04 gru 2014
Posty: 7729
Cześć zaznaczam Twój wątek ..w wolnej chwili poczytam ( bo jest trochę tego)

____________________
JoannaJeżówkowe-Love ***Jeżówkowe-Love wizytówka
August 11:14, 11 lut 2020


Dołączył: 11 lut 2020
Posty: 60
anna_grreen napisał(a)
Twój podpis nie działa, musisz poprawić.


Hm, dziwne. Ja widzę.

deszczowymaj napisał(a)
Cześć zaznaczam Twój wątek ..w wolnej chwili poczytam ( bo jest trochę tego)

Ważna rzecz ..w jednym poście wklejamy maksymalnie 4 zdjęcia


Postaram się. To nowy wątek, więc chciałem, żeby było spójnie. Nowe zdjęcia będę dawał małymi porcjami.
____________________
Dom, to miejsce, gdzie człowiek jest gospodarzem. Ogród, to miejsce, gdzie człowiek powinien być grzecznym gościem. Zapomniane ogrody Zręcina
Gardenarium 12:14, 11 lut 2020


Dołączył: 09 lip 2010
Posty: 77308
Dziękuję za tę historię.
Pomagam w moderacji
____________________
Danusia - Ogród nie tylko bukszpanowy cz.III*Część II*Część I*Wizytówka***Ogrodowisko-ogrody pokazowe*2 Wizytówka

Instagram Ogrodowiska
August 12:15, 11 lut 2020


Dołączył: 11 lut 2020
Posty: 60

Lekko francuski klimat na tle sutereny.


Urocza parka na liściu figowca Brown Turkey.


2 paulownie puszyste w ogrodzie traktuję jak bylinę na duże liście, więc co roku wycinam.


Szkoda, że juki karolińskie kwitną tak krótko, ale ich podium zajmuje za chwilę coś innego.

____________________
Dom, to miejsce, gdzie człowiek jest gospodarzem. Ogród, to miejsce, gdzie człowiek powinien być grzecznym gościem. Zapomniane ogrody Zręcina
August 12:16, 11 lut 2020


Dołączył: 11 lut 2020
Posty: 60

Malina japońska bardzo się rozrasta, ale pięknie wygląda zarówno dzięki liściom i owocom. Te drugie bardziej wyglądają, niż smakują, ale... nadziane kremem... Pycha!


Lawenda nie tylko pięknie wygląda, jest niewymagająca, ale też lecznicza, smaczna, a na dodatek odstrasza szkodniki, np. w kurniku, czy wolierze.


Paulownia zakwitła po 6 latach. Gdyby nie podkrzesywanie, pewnie stałoby się to szybciej. Obecnie najstarsze mają po 11-13 metrów.


Miskanty można także związać w pióropusze

____________________
Dom, to miejsce, gdzie człowiek jest gospodarzem. Ogród, to miejsce, gdzie człowiek powinien być grzecznym gościem. Zapomniane ogrody Zręcina
August 12:16, 11 lut 2020


Dołączył: 11 lut 2020
Posty: 60

Cedrówka chińska niestety zbyt powoli drewnieje, a wczesne przymrozki jeszcze to pogarszają. Liście i młode pędy smakują trochę cebulowo.

Tu przed wojną była aleja z paulowni do starego dworu. Muszę znowu je posadzić.

popołudniowe promienie na zakątek z bananami japońskimi. Niestety, te w półcieniu masakrują wróble, które dla zabawy szarpią ich liście.


Mniam!

____________________
Dom, to miejsce, gdzie człowiek jest gospodarzem. Ogród, to miejsce, gdzie człowiek powinien być grzecznym gościem. Zapomniane ogrody Zręcina
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies