Bogdzia napisał(a)

Karczowniki zjedza i korzenie i bulwy i cebule.Jedzą równiez ślimaki i rózne bezkegowce. Drzewa owocowe maja pewnie lepszy smak więc i dłuższa droge pokonaja ale wcale nie muszą mieszkac nad wodą , moga w ogrodzie a rozmnazaja sie szybko więc szkody mogą byc duze. Ich korytarze maja średnicę 7-10cm a nornic najwyzej 6cm.

Żeby one chciały przychodzić jak są ślimaki, ale niestety one najczęściej żerują u mnie wczesną wiosną albo końcówka zimy, wtedy znikają korzenie drzewek.
Pomierzę te dziurki, pojawiły się ostatnio u mnie, chyba są na razie te mniejsze.

Zadziałam. Nie wiem, czym zawinił król Popiel ale ja się nie poddam bez walki.

U mnie jadły ślimaki. Miałam ich bardzo mało.
Raz widziałam jak lis próbował się z osobnikiem k. rozprawić. Ależ to było pobojowisko!

Może lepiej, że nie jedzą czyli nie są na stałe.

Tylko kilka domków nie znaczy kilka rodzin, jak jedna się wprowadzi to sukces, mają swoje terytoria. Metoda przywieziona z Francji, szkoła strych ogrodników.

One chyba bardziej na stałe wybierają siedliska wodne, nad rzeczkami czy stawami, w sadach raczej żerują okresowo, tak mi się wydaje.

Chciałem zerknąć co piszą w internecie i znalazłem taką informacje, dobrze że staw jest uprawny

Karczownik jest częściowo chroniony z wyjątkiem sadów, ogrodów oraz upraw leśnych, wymieniany na czerwonej liście IUCN - kategoria zagrożenia LC.

Terytorialność - też tak uważam. Zwłaszcza jak pożywienia nie brakuje.
Trudno ocenić ich dietę, tak naprawdę. Trzeba by porównać drzewka zjedzone przez nornice i karczownika, czy można rozpoznać po śladach na pniu drzewa?

Najgorsze jest to, że wiadomo jak się przechadza, dokładnie wiadomo, odtwarza zawsze stare korytarze; wiadomo nawet, gdzie jest centrum dowodzenia a i tak nie mogę upolować.

To będziemy robić domki dla karczowników.

Chroniony jak kret.

Nie podpatrywałem ich życia w szczegółach, a szkoda, nawet chwilowo w nieświadomości bawiły mnie/nas takie nurkujące myszy. Pozbyłem się karczowników, a mam bobra, właśnie ściął pierwszą wierzbę, to już któryś rok z kolei … brrr, niestety tego gościa mogę tylko poklepać po brzuszku i to łagodnie aby nie zrobić mu krzywdy. Jest bardzo piękny, i wycina drzewka, których zawsze szkoda było wyciąć, robiąc przestrzeń na nowe nasadzenia, jest pożytek, zima długa.

I tym optymistycznym akcentem kończę.

Ciekawa dyskusja. Też niestety mam nornice, pełno nornic Doszkolę się, jak można je "przeprosić"

12 miesięcy w domu i w ogrodzie.

Styczeń.
Dom jeszcze świątecznie przystrojony:


Kolędujemy:

Przygotowane świeżutkie klosze (jeszcze nie wiedziałam, że będą "występować" w Akademii Ogrodnika).

Kwitną ciemierniki.