Elisko! Najważniejsze, że te "górne" prace wykonane, bo tego sami byśmy nie zrobili. Teraz powoli ogarniamy sterty gałęzi, powoli, bo pogoda nie zawsze współpracuje, a i z czasem różnie bywa. Pocieszam się, że to dopiero luty.
Elu! Moje futrzaki są pod opieką Adama T., więc rzadko bywam w tamtych stronach, ale tak sobie myślę,
czy nie mieszkasz w okolicach Biedronki? Jak zrobi się już zielono i ciepło to musimy się spotkać.
Gosiu! Dziękuję za miłe słowa, staw czeka, zapraszam. 4 metry żywopłotu to niezłe wyzwanie, nie zazdroszczę. Dwa moje koty mają umaszczenie maskujące zimą (chociaż mało wychodzą zmarzluchy), natomiast latem widać je doskonale,
a kot po moim Tacie jest czarny, więc na śniegu prezentuje się doskonale.
Aniu! Roboty przy tym jest mnóstwo, ale trzeba to zrobić, żeby móc zabrać się za coroczne prace wiosenne. Cięcia żywopłotu też nie zazdroszczę, powodzenia.
Myśmy jeszcze z przycinkąmi drzew i krzewów nie ruszyli, nie było kiedy i nie było odpowiedniej pogody, a jak teraz dwa dni była to ja chora i tyle z planów
Cięcie zawsze jest pracochłonne i czasochłonne. Przy tym też sporo się naśmieci, a ogarnięcie wszystkiego znów zajmuje czas. My swoje drzewka przycinamy co 2 lata i teraz przychodzi ten właśnie czas. Nie ma wyjścia, trzeba się zmobilizować...
Rozumiem. Do tej przychodni mam po prostu bliżej ale tak mieszkam blisko Biedronki. Wreszcie mamy lepszą pogodę można coś porobić na ogrodzie. Chociaż u mnie takie błoto że się zapadam!