CD. moich "rabatów" i "dramatów" jutro
A na dobranoc (albo dla niektórych na dzień dobry do porannej kawy ) wstawię tylko "usprawiedliwienie" mojego powolnego ogrodowego rozwoju.
Pomocnicę ogrodową mam jedną, ale były czasy kiedy aspirujących na to zaszczytne stanowisko było więcej... znacznie więcej i to rok po roku Bandą szkodników trzeba było się zajmować bo nijak nie dało się od nich opędzić Kto miał do czynienia z kociętami w ilości większej niż sztuk jeden, ten mnie zrozumie Krowa w szkodę wejdzie albo nie wejdzie, a kocięta w zabawie wejdą zawsze - szczególnie jak jest ich sześć albo więcej

Były wszędzie

Dzień dobry Poranna kawa jest. Kocięta śliczne

Wiedziałam, że mi się u Ciebie spodoba. Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg. Dział techniczny ode mnie też ma lajka
ps. kocie foty do porannej kawy pasują wyśmienicie

Ja też wątek zaznaczam i zaglądać, będę stare drzewa i to ukształtowanie terenu, bardzo mi się podoba a dział techniczny należy pochwalić bo wyszło super poranna kawa w takim kocim towarzystwie smakuje rewelacyjnie

Magara napisał(a)

jestem zachwycona działką, jest przepiękna , nic dziwnego, że sąsiednie się wyprzedają.

Dodaję od siebie lajka za kompostownik dla męża

Ps. Kociaki przeurocze

Ee, a ja się zagapiłam, dziś dopiero odkryłam ten wątek
Zostawiam lajki za wszystko - działka piękna, kociaki cudne, że o mamuńciu, DT super sprawny i pomysłowy, a Gospodyni pięknie zagospodarowuje
Porządeczek masz, że hej - pół sezonu to grabienie igieł
U mnie borówki dają radę pod sosnami, w ciasnym, ciemnym zakątku. Jedna, świeżutka, którą z wielkim namaszczeniem i szykanami sadziłam w ubiegłym roku, nie wygląda na specjalnie żywą - większość jest do przycięcia. Nie wiem, czy można z tych doświadczeń wysnuć jakąś regułę, na pewno borówki kochają wodę i kompost, dużo. Zwłaszcza na początku, potem sobie radzą.

Widać, że rozrabiały nie mało

Odpowiem zbiorczo
Małżonek usatysfakcjonowany, pełen zapału do nowych zadań Ja również czuję się zachęcona do dalszych działań
Nowych kociąt nie mamy od zeszłego roku, udało się wszystkie kotki wyłapać i wysterylizować. Czasem żal bo małe kociaki były fajne i śmiechu była masa, ale biorąc pod uwagę skalę zniszczeń i ilość tego towarzystwa to była jedyna słuszna decyzja. O ile dobrze kojarzę był taki rok kiedy mieliśmy pięć kotek, wszystkie kotne... Teraz całe towarzystwo to 6 sztuk i bardzo sobie ładnie działki pomiędzy siebie podzielili

Monia, Magda - witajcie
Grabienie igieł to praca w trybie ciągłym, w tym roku zaczęły lecieć już w czerwcu