U Johannki pożebraj, u niej chyba właśnie pióropusznik ciągle jest.

Teraz to jeszcze no problem, ale ponoć obraza uczuć religijnych ma być karana z urzędu

Szkoda mi kasy i wolności.

A poważnie, to nie wiem w sumie. Chyba właśnie to wychowanie wychodzi.

My w niedzielę staramy się nie hałasować. Chociaż jeśli jest nóż na gardle, to po południu zdarza nam się kosić trawę. Albo nawet coś przyciąć piłą, ale ona elektryczna, cicha.

Nowy wątek, nowy ogród. Ach i och. Zostawiłam takie paprocie w starym ogrodzie. Jak nie uda Ci się znaleźć ich bliżej daj znać, poproszę nowego właściciela o możliwość ich ukopania.

Ale się cieszę, orlaya mi wschodzi
Pierwszy raz ją siałam, stąd radość. Byle by nie było tak jak z werbeną patagońską co to też skakałam z radości a po dwóch latach płakać mi się chciało jak zobaczyłam kożuch siewkowy

Myślisz, że ogrodowanie w niedzielę może być tak traktowane? Chyba nawet nie skomentuję

Będzie chyba że zetniesz kwiatostany po przekwitnięciu. Ona jest twarda i wschodzi nawet w szczelinach chodniczka z kostki. A aminek jest jeszcze gorszy

Ja ostatnimi czasy już boję się myśleć niekiedy.