Przepiękne róże!
Widzę, że Twój wiciokrzew sprawuje się świetnie. Mój (mam taki z różowymi kwiatami) co roku jest oblepiony mszycami. Za duża to roślina i zbyt wiele mszyc, by pryskać (całą butlę musiałabym zużyć), zatem kwiatów niemal nigdy nie mam...
U mnie kaliny – tak jakoś się złożyło, że w zasadzie poza koralową wszystkie – mają pół dnia mocnego słońca. Nie podlewam. Fakt, że u mnie gleba IV klasa na podłożu gliniastym. Jakoś ich nie przypala odkąd trochę okrzepły. W pierwszych 2 sezonach po psadzeniu bodnateńskiej 'Charles Lamont' mało się nie zapłakałam, tak paskudne miała liście.
Skoro myślisz o trzmielinach, to pokażę ci jedną. W roku przesadzenia pod wierzbę mandżurską miała już 4 lata. Fotka jest z października 2016. Drugie zdjęcie zrobiłam dzisiaj. Mimo ostrego cięcia, także w wysokości, ma ponad 160 cm, o jakieś 50 cm więcej niż 7 lat temu. No, i bardzo przybyło jej w szerokości.
Tę akurat kształtuję cięciem jak parasol, a inne puściłam wolno.
Jest kilka odmian czerwonych pnących. Jak popatrzysz u Hyżego albo u Ćwików, to znajdziesz. Chyba Amadeusz jest właśnie pnąca i czerwona.
Wiele lat miałam czerwoną Sympathie. Pięła się pięknie i kwitła szaleńczo, ale nie powtarzała kwitnienia. Nawet się ucieszyłam jak w zeszłym roku coś ją po zimie zamordowało. Rozważam teraz 3 odmiany powtarzające kwitnienie. Ciężka decyzja.