Obudziło się minikiwi, a borówki wyrosły na majestatyczne krzaczorki:



Uwielbiam nasz sad o tej porze roku, więc nie szczędziłam mu "kliszy" :

Zapraszam Was teraz na chwilę do tunelu, coś tam już się dzieje:



Jakiś bezskorupowy skurkowaniec popodgryzał mi paprysie, jak mu nakopię w tą miękką żyć, to mu się zaraz odechce ze mną pogrywać:

Naparstnice i ciekawie "umaszczone" koleusy:



Lans na pomidorka, przed Państwem bezodmianowiec "Marta" i Malachitowa Szkatułka (którą złamałam przy podlewaniu i ponownie ukorzeniłam, także finalnie bez strat ):

Kiedy u Dareckiej na pierdestale jawi się tyle worków z ziemią i korą, to wiedz, że coś się święci:



Wykopki czas zacząć:



A teraz ładnie pozujemy, przymiarka otrzymała aprobancję wszystkich członków zarządu, a zatem poloneza czas zacząć:



Nie odbiega to jakoś bardzo od pierwotnego (czytaj setnego) projektu :

Dostało się nawet mojej mamie rykoszetem.. w sensie solidną kępę wykopanych stamtąd dzwonków



I gotowe! Na wysypanie całości korą brakło juz tego dnia mocy przerobowych, ale co się odwlecze...

Kolejny dzień ponownie rozpoczęty z aparatem w ręku, kwitnie carska korona, pędzimy zatem to uwiecznić:



Wreszcie wszystko wykorowane, więc lecę odhaczyć kolejne zadanie, czyli nawożenie:

Jedyny sposób, żeby uwiecznić piękno liści bzu Black Lace. Dojechały powojniki Vyvyan Pennell, zastąpią te, które nie przetrwały bliskiego spotkania z naszymi dwoma biegusowymi szkodnikami :

09.04.2024
Tak nam się to pryskanie spodobało, że idziemy za ciosem, stan przed:



W trakcie:




I finito!

To nie koniec, że się taką piękną polszczyzną wyrażę, upgrade'u tej rabaty. Wczoraj dosadziliśmy 2 brakujące clematisy, doszły bambusowe kratki (teść miał już jakieś "druciarskie" zapędy, które w ten sposób spacyfikowaliśmy - naplątał jakichś zielonych drucików do podparcia pnączy, wyglądało to... niezacnie ) i prewencyjne (czyt. antypiesowe) rollboardery: