Wszystko dobrze, leczenie zakończone. Ale ile tam się trzeba wyczekać na swoją kolejkę! To nic, że przed nami tylko 5 osób i tak ciągle ktoś z urazem, albo wraca po zrobieniu zdjęcia, albo nie wiem co jeszcze. I tak ponad dwie godziny siedzenia. Ja na koniec to już mam odruch nerwowy - łapię się na tym, ze bębnię w krzesełko albo coś w ten deseń. Ty razem już nawet książkę wzięliśmy, ale za szybko się skończyła
chyba nie ma materiału idealnego- nie ma zaciemnić i być ochroną przed deszczem...
Czytałam o dobrych tkaninach żeglarskich, ale to pewnie na mały deszcz.
Jeśli jednak miałabym wybierać, wolałabym coś co będzie przepuszczalne, ale nie będzie powodowało duchoty, to to wg mnie znacznie bardziej uciążliwe.
Dla mnie materiał, albo pnącze, albo pnącze i poliwęglan jeśli okaże się nie nie daje duchoty
O pnączu tez myślałam, ale jak to wszystko pogodzić? Myślę czy pnącze na poliwęglan czy pod? Pod spodem ma być materiał (na ten czas żagle, do zużycia materiału) więc chyba pnącze na wierzch dachu, inaczej się nie da. Teraz kwestia taka, żeby pnącze nie zniszczyło i nie zacieniło mocno w porach, gdy nie ma u nas dużo światła...
U nas harakiri było z szyciem ścięgna. Paluszek już działa, jeszcze nie w 100%, ale mało brakuje.
A czy bardziej doceniam zdrowie po tych wizytach... nie wiem. Cieszę się, że jest ok.
Materiał pod spód, tak.
A poliwęglan- chyba też pod pnącze.
Tylko czy nie będzie się smażyło na tym poliwęglanie?
A z cieniem- latem od południa be zacienienia nie będzie fajnie. A na wiosnę żeby nie zacieniało- trzeba wybrać pnącze co się późno budzi- np milin amerykański.