Dziewczyny, jak macie dobrze przygotowaną glebę, na przykład z kompostem, to nic nie trzeba. Ja już dwa ostatnie lata nie nawożę pogłównie (nie zdążamy albo już sił brak) i nie widzę różnicy w plonach (a może własnie widzę, bo jednego roku za szybko nawieźliśmy i mieliśmy krzaczory, które nie chciały owocować). Ale zawsze coś na jesień, lub jak się nie wyrobimy to na wiosnę, przekopujemy obornik lub inne dostępne dobro. Dwa lata temu tak się złożyło, że nie było nic, więc każdemu krzakowi przy sadzeniu wrzuciłam dużą garść kompostu i też były dobre plony. Wtedy miałam takiego wielkiego pomidora, że ważył chyba 80 dag, ale to taka odmiana była. U was dodatkowym atutem jest to, że macie szklarnie pierwszy rok, więc wasza gleba już dzięki temu dobrze rokuje, bo jest świeża, niezmęczona. Będzie dobrze. Pomidory to wg mnie wdzięczne rośliny. Najważniejsze jest obrywanie wilków i tego się musicie nauczyć, bo to trzeba non stop, tak najrzadziej raz na tydzień. Nie można puścić krzaków wolno, tylko pilnować jednego lub dwóch pędów.