I ja w końcu trafiłam do Ciebie. Mijamy się na różnych wątkach aż dziś znalazłam chwilę i pooglądałam Twoje włości. Powstaje ciekawy ogród. Konewka - bomba. Będę zaglądać.
On się sam uczył, bo jakiś czas w Polsce mieszkaliśmy i sporo rozumie. Mój holenderski jest nieco lepszy niż jego polski, ale jest to najtrudniejszy język, jakiego się w życiu uczyłam. Głownie z powodu potwornie trudnej wymowy, zbitki głosek, które w polskim w ogóle nie występują, zupełnie innej melodii języka i sposobu artykulacji, który powoduje, że bardzo trudno określic gdzie kończy się słowo, a nastepne zaczyna. Jestem tu już ponad 3 lata i nadal prawie nic nie rozumiem, gdy mamuśki holenderskie ze sobą rozmawiają pod przedszkolem, czekając na dzieciaki. Już lepiej gdy TV oglądam, ale też piąte przez dziesiąte. To chyba jedyny język z jakim miałam do czynienia, w którym bierna znajomość języka jest trudniejsza niż czynna.
Agniecha dzieki , że wpadłaś. Mam nadzieję, że u Ciebie to nie jest tak jak tu w Holandii - jak ludzie nie mogą już nic pozytywnego powiedzieć, bo np, jedzenie jest wyjątkowo paskudne, to mówią : "ciekawe".. Tez do Ciebie wpadnę. Pozdrawiam.