Basilikum- tez u was tak malo pada?Tutaj sasiedzi jezdza z przyczepkami do pobliskiego punktu wody i wielkimi pojemnikami przywoza do ogrodka. A ja nie mam nawet haka na przyczepke
Az sie boje rachunku za wode
Trawnikow to juz nikt oprocz mnie nie ma. No ja musze miec zielony, nie lubie chodzic po sianie. Wszystko suche i popalone wszedzie.
Wiesiolek jest piekny. Kupilam go dla nocnych motyli. Rosnie niski.Swieci z daleka.
Nie pisalam wam, ale mialam odczucie, ze sasiedzi stali sie oschli, odwracaja sie by tylko czesc nie powiedziec. A szczyt byl, jak poprosilam sasiadke by mi raz oproznila skrzynke pocztowa jak bedziemy na urlopie i powiedziala mi nawet nie podnoszac glowy, ze nie.Po 15 minutach wrocilam do niej i poprosilam o rozmowe, bo nie lubie niejasnych sytuacji. Okazalo sie, ze od wielu miesiecy kazdemu przeszkadzaja ...ptaki w moim ogodku. Dodam, ze granicze z dwoma sasiadkami, w tym jedna jest z tylu domu i tam ptakow nie ma. Szczegolnie przeszkadza to tym, ktorzy mieszkaja 2-3 domy dalej ode mnie. I zamiast ze mna porozmawiac, to niektorzy nawet przestali mi mowic dzien dobry. I domyslaj sie czlowieku o co im chodzi. Wiec mi sasiadka powiedziala, ze ptaki sprowadzam i ze one halasuja i zjadaja im salate.
dla swietego spokoju i dobrego sasiedztwa nie napelniam juz pojemnikow...skutek taki, ze znalazlam w dwoch budkach legowych martwe piskleta. A dzieci smutne, bo zawsze rano staly z nosami przyklejonymi do szyby i ogladaly ptaki. Jestem zla i smutna. Tutaj chca miec ogrody, ale najlepiej cale wylozone zwirem, bez owadow i zwierzat. Kazdy ciagle zamiata, odkurza elektryczna maszyna do zbierania lisci kazdy brudek. To jest dopiero halas, od rana.Grrrr to sie wygadalam
A mojego meza to od lat nie moglam do takich prac zagonic. Zawsze bylo, po co ci, a na co. A teraz sam wychodzi z inicjatywa. I nie robi na odczepnego tylko dokladnie
A zeby nie smecic, dla oslodzenia fotki.
Po raz pierwszy zakwitla mi zurawina.