Dobrze Bożenko że napisałaś.......ja też cały czas myślałam o naszej Kasi....o jej wielkim sercu dla ludzi i dla zwierząt, o pogodnym usposobieniu, humorze i uśmiechu, wreszcie o takim ciepłe jakie roztaczała wokół. Ten jej dom i ogród był taki jak ona sama, wielki i z miejscem dla każdego, trochę sentymentalny (te pamiątki, stare fotografie, bibeloty, stare wielkie dęby w lesie), trochę nowoczesny i surowy (bielone deski w salonie, szarości) trochę wesoły z przymrużeniem oka, nawet trochę szalony jak Kasia (ta drewniana brama do lasu, te lustra i kule, te maleńkie ławeczki w ogrodzie dla leśnych skrzatów...

), elegancki i stylowy (stare meble, suknia ślubna na manekinie w sypialni, woalowe firany na tarasie , mnóstwo białych i tylko białych kwiatów, cudne dostojne drzewa wokół domu)....
Poza tym zawsze czuło się że jest się u Kasi i dla Kasi ważnym i oczekiwanym gościem kiedy by się tylko zawitało w progi jej domu. Tak było i ostatnio, w maju tego roku - ogród i staw i las u Kasi jak zwykle cudny, gospodyni uśmiechnięta, pełna planów, przyjazne psy i my wszystkie zadowolone, objedzone smakołykami, uchachane, radosne.....mam tylko jedno zdjęcie z tego spotkania u Kasi....tak mi żal i cały czas nie mogę uwierzyć w to co się stało....