Gdzie jesteś » Forum » Nasze ogrody » Ogród nad Rozlewiskiem

Pokaż wątki Pokaż posty

Ogród nad Rozlewiskiem

monteverde 02:34, 17 lip 2012


Dołączył: 31 paź 2010
Posty: 44149
Tess bardzo miła historia powstania ogrodu nad rozlewiskiem, właśnie skończyłam czytaćLubię jak ludzie spełniają swoje marzenia(Twoi rodzice) i zarażają nimi innych, niech Ci się nadal dobrze tam odpoczywa, widzę,że już nie możesz bez tego miejsca żyć i to jest najlepsze. Bociany lubię brodzące, ale nikomu nie życzę gniazda na dachu, szczególnie jak bocianowa wysiaduje jaja dom od dachu aż do dołu upaćkany guanem. Żeby skończyć ładniej przesyłam jedną ze swoich malw i pozdrawiam
____________________
monteverde-mój kawałek raju - mój kawałek raju II - Kwiatowy ogródek Monteverde
Tess 10:01, 17 lip 2012


Dołączył: 17 maj 2012
Posty: 12089
Witaj w moim ogrodzie Anno- Królowo pomidorów
Wielokrotnie odwiedzałam Twój ogród, choć chyba zawsze "po cichu" Podziwiam u Ciebie kwiaty, a Twoje warzywa mnie powalają

Zawstydziłaś moje wiejskie malwy swoją pięknością W tym roku wiosną kupiłam i posadziłam trzy pełne malwy, ale zakwitną może w przyszłym roku, choć pewności nie ma, bo sadzoneczki były tyci-tycie Pierwszy raz kupowałam rosliny przez internet, i to, co sprzedawca mi przysłał, przerosło moje najgorsze wyobrażenia. Mniejszych sadzonek i kłączy (bo różnych różności nakupiłam) w życiu nie widziałam.

Zgadzam sie z Tobą w każdym słowie, co do gniazda na dachu. Mama miała absolutną rację, że oprotestowała
____________________
Pozdrawiam:) Teresa W Gąszczu u Tess oraz Ogród nad Rozlewiskiem Chętnie dzielę się roślinami z każdym, kto po nie przyjedzie, albo odbierze w jakimś umówionym miejscu. Ale nie wysyłam roślin.
grupa_trzyma... 10:31, 17 lip 2012

Dołączył: 20 sty 2012
Posty: 2764
Jak pięknie...Tess, aż brak słów. Dla samych tych wschodów słońca zrywałabym się z łóżka wczesną porą, a to dla mnie nielada wyczyn, bo ja nie należę do skowronków. (Może raczej drozdów, bo ponoć drozdy najwcześniej się budzą...)
Jak tam jest pięknie u Ciebie...Rację ma Ewa-Pszczółka, że dzika przyroda to najpiękniejszy ogród. Uwielbiam takie widoki.
____________________
Agnieszka - ogród w lesie
bociek 20:06, 17 lip 2012


Dołączył: 05 paź 2011
Posty: 7991
Witaj Teresko,

Piekna opowiesc, a krajobrazy, ktore pokazujesz sa bliskie memu sercu
Te wschody i zachody nad lakami, echhhhhh

Bocki rzadza sie swoimi prawami, a ze brudza, no brudza, pewnie, ale za to ile radosci i szczescia przynosza??? Ktos zaprzeczy???
____________________
Wiosne trzeba miec przez caly rok w sercu :D Bockowe perypetie ogrodkowe
Bogdzia 20:19, 17 lip 2012


Dołączył: 16 paź 2011
Posty: 58526
Znów jestem i znów się zachwycam . Ach te widoki- marzenie. Pozdrawiam serdecznie.
____________________
Rododondrenowy ogród II. Rododendronowy ogród. Wizytówka-rododendronowy ogród
Tess 15:56, 18 lip 2012


Dołączył: 17 maj 2012
Posty: 12089
Witaj, Boćku w moim letnim ogrodzie Jeśli te krajobrazy sa bliskie twemu sercu, to pewnie rozumiesz, dlaczego - choć był czas, że tego nie chciałam - obecnie cieszę się, że tam własnie mam letni ogródek

Bogdziu, jak miło, że powróciłaś znów Mam nadzieję, że nadal będziesz tu zaglądać

cd.
...dom stanął w 1997 r...
.....Wczesną jesienią 1998 roku przeszedł na emeryturę. Bardzo się z tego cieszył. Nie zaprzestał całkowicie działalności zawodowej, ale mógł już więcej czasu poświęcać innym zajęciom. Snuł plany, że wiosną zagospodaruje nabrzeże rozlewiska, zrobi ławeczkę pod topolą...

....W pewną lutową sobotę 1999 roku odszedł do Lepszego Świata.

...Kiedy zabrakło Ojca, Mama coraz rzadziej bywała w siedlisku. Z biegiem czasu coraz rzadziej. Zapewne nie bez znaczenia wpływ na to miał jej stan zdrowia, który po odejściu Ojca znacznie się pogorszył.
Nie mogła już tak ciężko pracować, a przecież uprawianie ogródka to ciężka praca. Myślę też, że nie mogła pogodzić się z faktem, że już nie daje rady robić tego wszystkiego, co jeszcze niedawno nie sprawiało jej żadnej trudności. A każda kolejna wizyta nad rozlewiskiem uświadamiała jej to z coraz większą mocą.
Ogród stopniowo podupadał.
Zgłaszało się wielu chętnych do nabycia, wszak był to czas boomu na rynku nieruchomości. Mama zawsze odmawiała.
Kiedyś, kilka lat temu, Mama rzuciła delikatną „rybkę” (w rzucaniu „rybek” Mama jest mistrzynią że obcemu nie sprzeda, że gdyby któreś z dzieci chciało....

Nie chcieliśmy. No, w planach życiowych działka letniskowa nie mieściła się!

Z działką w zasadzie nic nas nie łączyło. Byliśmy tam od początku jej istnienia jedynie kilka razy. Fajnie było, owszem, okolica ładna Ale przecież tyle ciekawych i pięknych miejsc jest w Polsce i na świecie, których jeszcze nie odwiedziliśmy i nie zwiedziliśmy. Nie możemy i nie chcemy związać się z jednym miejscem! A właśnie wówczas cieszyliśmy się z „odzyskanej wolności” – kto ma podrośnięte dzieci, zrozumie. Latorośle podrosły na tyle, że wakacje spędzały na obozach, koloniach, a my mogliśmy w tym czasie oddawać się naszym dość nietypowym pasjom wakacyjnym.
Więc - nie, nie i nie! Za nic na świecie. Nigdy!
____________________
Pozdrawiam:) Teresa W Gąszczu u Tess oraz Ogród nad Rozlewiskiem Chętnie dzielę się roślinami z każdym, kto po nie przyjedzie, albo odbierze w jakimś umówionym miejscu. Ale nie wysyłam roślin.
beta 18:50, 18 lip 2012


Dołączył: 05 kwi 2012
Posty: 12953
Witaj Teresko, mój psychologu

pięknie tu u Ciebie i pięknie piszesz o tym wszystkim

życie płata rózne niespodzianki, ale wierzę w to , że nic nie dzieje się bez powodu

pozdrawiam
____________________
beata - Dla odmiany czas na zmiany... ..."Świadomość, że wszystko co robię, mogłabym robić lepiej wcale mi nie przeszkadza..."
bociek 20:54, 18 lip 2012


Dołączył: 05 paź 2011
Posty: 7991
Teresa i co dalej....
____________________
Wiosne trzeba miec przez caly rok w sercu :D Bockowe perypetie ogrodkowe
Tess 22:27, 18 lip 2012


Dołączył: 17 maj 2012
Posty: 12089
Beata, cudny awatarek z cudną zadowoloną dziewczyną
Ty się nie naśmiewaj, żem psycholog. Doświadczenie życiowe mam już znaczne, i swoje wiem

Boćku, już, już zaraz ciąg dalszy, tylko dawno zdjęć nie dawałam.

Pokażę naszych sąsiadów, mieszkańców i gości rozlewiska

Łabądź ma gniazdo:



Czapla (raczej chyba wpada z wizytą, niż mieszka):




Gniazduje błotniak stawowy (ile ja się naszukałam w internecie i atlasie ptaków, żeby się dowiedzieć, co to jest):






____________________
Pozdrawiam:) Teresa W Gąszczu u Tess oraz Ogród nad Rozlewiskiem Chętnie dzielę się roślinami z każdym, kto po nie przyjedzie, albo odbierze w jakimś umówionym miejscu. Ale nie wysyłam roślin.
Tess 22:41, 18 lip 2012


Dołączył: 17 maj 2012
Posty: 12089
I tak od odejścia Taty minęło 11 lat. W tym czasie na działce raz w roku, a czasem rzadziej, bywała Mama lub jej córka z dziećmi. My urlopy spędzaliśmy gdzie indziej, a weekendy wypełniały mi prace okołodomowe i ogródkowe, więc – nie bywaliśmy nad rozlewiskiem.

W lipcu 2010 r. pojechaliśmy na działkę. Z obowiązku. Od dwóch lat nikt tam nie był, trzeba było sprawdzić, czy wszystko w porządku w domku.

Zastaliśmy domek nienaruszony, ale ogród był w opłakanym stanie. Chwasty na podjeździe sięgały do ramion; trawa na trawniku wyrośnięta, skołtuniona i zżółkła; kwiaty ledwie widoczne wśród chwastów. Później okazało się, że te chwasty to głównie perz.

Rzuciłam się do „odgruzowywania” ogrodu, ale przez dwa dni niewiele udało się zrobić.
Ot, wyplewiłam trochę chwastów; skosiliśmy „z grubsza” coś, co dawniej było trawnikiem („z grubsza”, bo naszpikowany był górkami i dolinkami - efekt wieloletniej aktywności kreta i mrówek. Jedynie rabata różana była w nadzwyczaj dobrym stanie (zarośnięta chwastami na dole, ale róże piękne, wysokie i właśnie zakwitły).
Trochę podmoczone, bo przez kilka dni padał deszcz:


Nie mam pojęcia, jaka to odmiana, ale jest nie do zdarcia, skoro bez ingerencji i pomocy cżłowieka przeżyły w tak świetnej formie

Po powrocie do domu, zdając Mamie relację z tej wizyty nad rozlewiskiem, zrozumieliśmy, dlaczego Mama nie chce jeździć na działkę. Nie chciała zobaczyć tego, co zobaczyliśmy my – zapuszczonego, zaniedbanego ogrodu. Ale jednocześnie Mama jakby mimochodem powiedziała, że chciałaby zobaczyć działkę i łąki nadbużańskie, bo „może w przyszłym roku już nie da rady”.

Wspólnie z mężem uradziliśmy na szybko, że doprowadzimy ogród do stanu, „wyglądalności”, tj. takiego, żeby Mama mogła go zobaczyć i żeby nie musiała wstydzić się przed sąsiadami.
Tak, to w takich małych społecznościach jest ważne – „podwórko świadczy o właścicielu”. Zresztą - choć to nie był mój ogród, też trochę mi było głupio, że taki zaniedbany

Przez resztę lata bywaliśmy często w ogrodzie nad rozlewiskiem, który wówczas wcale nie przypominał ogrodu.
Wyrównaliśmy góry-i-doliny na trawniku; założyliśmy nowy trawnik w miejscu, gdzie kiedyś była rabata, a teraz panoszyły się chwasty wieloletnie, takie kłączowe (nie pamiętam, jak się nazywają). Wypryskałam przedtem chyba ze dwa litry roundapu z chwastoxem, żeby je zwalczyć. Założyłam nowe, niewielkie rabatki. Narobiliśmy się „po łokcie”.
Ale pod koniec lata mogliśmy już pokazać go Mamie.
____________________
Pozdrawiam:) Teresa W Gąszczu u Tess oraz Ogród nad Rozlewiskiem Chętnie dzielę się roślinami z każdym, kto po nie przyjedzie, albo odbierze w jakimś umówionym miejscu. Ale nie wysyłam roślin.
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies