Z tego wynika, że żadne pojazdy Ci nie straszne Ja jestem noga z tego. W ogóle nie lubię jeździć. Najlepiej pieszo albo samolot. Jeżdżę, bo muszę. Nie lubię
Oj, na samo wspomnienie siodełka znów mnie zaczyna boleć siedzenie Masakra. Po pierwszej wyprawie, jak zeszłam to musiałam kilka dni siadać na poduszce, tak było nieciekawie. Mimo, że gatki rowerowe mam jak trzeba, z "pampersem" w środku. Potem się solidarnie z mężem wymieniliśmy siodełkami. To on sobie pocierpiał. I tak na zmianę. Nigdy więcej wypożyczonych rowerów. Wolę swojego starego grzmota, przynajmniej wygodny.
Może Anitko Twoje siedzenie po prostu przyzwyczajone do swojego? to tak jak z domem "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej"
Dokładnie. Materac w łóżku też mi nie leżał, a księżniczką nie jestem Najlepiej u siebie w domu... Jak to dobrze, że już wróciliśmy. Wkleiłam nowe foty