Szczesliwy dom,w ktorym bociany sa..tak powtarzala moja ciocia,,wlascicielka´´ bocianiego gniazda,na bialej,starej poniemieckiej stodole...Byly tam odkad pamietam,budzily nas co ranek...Brudzily tez,nie tylko w poranek Przez jakis drobiazg,po drugiej stronie stodoly,poklocilo sie malzenstwo,bociany przestaly przylatywac...tak dlugo jak byla zwada miedzy ludzmi.A trwalo to dlugo...
W koncu przylecialy po 7 latach, i ludziom przyniosly Podarunek...Dzis ten Podarunek ma juz swoj dom, i ...swoje gniazdo...a dzieci z pokolenia na pokolenie sluchaja tej opowiesci....
Widzę, widzę, że u nas słoneczko troszkę poświeciło. Byłam nawet na spacerku z moją załogą, a nie było łatwo wszystkich upilnować. W dodatku chciałam parę fotek pstryknąć.