Oj, na piwonie mam cały czas chęć, tylko miejsca stosownego szukam...
Pięknie u Ciebie się prezentują.
A jak wnusio, nasz, po kropelkach znacznie się uspokoił, a po drodze wyszło, że trochę młodzi go rozpieścili i teraz próbują to naprawić. To jest taka cienka granica, żeby dziecku pomóc, a sobie nie zaszkodzić.
Pozdrawiam pracusia.
Też z ciekawości sroki przyszlam zobaczyć jakie odmiany kupilaś piwonii, te co pokazałaś bardzo ladne, a ziemię choć ciężką do obróbki masz super, bo wystarczy lopata kompostu i wszystko "szaleje", a gdzie zdjęcie "przystojniaka" myslalam, że pokażesz czy dużo urósł pozdrówka
Nie wyobrażam sobie ogrodu bez piwonii i zawsze kojarzą mi się z moja babcią Julią. Pamiętam z dzieciństwa ogromne, pachnące bukiety piwonii w naszym małym mieszkaniu. A ziemię mam taką samą jak Ty w większej ogrodu, więc wiem jak się w niej pracuje
Ania moje dwie piwonie z działki mamy cieszą mnie corocznie, pozostałe kupione w necie w m roku musowo będą obficie kwitnąć gdybym je jeszcze corocznie z flanki na flankę nie przesadzala to by były już piekne.....