Witam!
O stanie wojennym mogę wypowiedzieć się tylko czerpiąc wiadomości z książek lub od rodziców i dziadków, bo mama miała termin rodzenia mnie właśnie na 13.12, jak widać w nicku wcale mi się nie śpieszyło na świat ogarnięty stanem wojennym. Wiem, że 14.12 dziadkowie przewieźli mamę z domu do Ol do znajomych, bo nie wiedziano co będzie i czego się spodziewać, mama nie wspomina teo czasu za dobrze, strach przed rozwiązaniem i strach jakie będzie rozwiązanie sytuacji w Pl.

Pozdrawiam

Mamie współczuć,ale tobie ?Zobacz jaka z ciebie ekstra ogrodniczka !

Martek, nie dodałam, że taty nie było w Pl, jego statek był chyba koło Kanady (wrócił chyba w lutym), więc to pewnie dodatkowo stresowało mamę. Mama zresztą większość czasu była sama i nas wychowywała, bo tata miał czasami rejsy po 6-9 miesięcy, dopiero jak byłyśmy nastolatkami to zaczął normalniej pływać (np.8tyg tam gdzieś w świecie 8tyg w Pl). Z dzieciństwa o dziwo pamiętam tylko tatę, bo jak przyjeżdżał z rejsu to spedzał z nami dużo czasu - ryby, grzyby i wycieczki, a to dzieciak zapamiętuję bardziej, ale mimo wszystko z mamą jestem duuuuuużo bardziej związana. Tata do teraz pływa i nie brakuje mi go wtedy - pewnie się przyzwyczaiłam, a jak mama pojedzie na kilka dni to bardzo tęsknię.

Ot, takie sobotnie zaśmiecanie wątku u Ani, ale trawki widziałam, choć bardziej lilie wśród trawek mi

się spodobały.


Szacunek dla żon marynrzy ...
To bardzo trudne dla obojga,ale kobiety w naszym kraju zawsze musiały wszystko same.
Moj ojciec marynarzem nie był ,ale też zawód taki,że więcej jednak spędzał poza domem .Można się przyzwyczaić.Ale tak non stop pół roku czy 8 m-cy koszmar .
Ewelinko jak rodziłam drugiego syna to mój m spóźniał się na poród byłam zła,że go nie ma jak planowaliśmy .Także rozumiem co mogła twoja mama przeżywać zastanawiając się co się dzieje z mężem i kiedy i czy zdoła wrócić i co z wami będzie ...



Pozdrawiam

Strona Lilypolu na razie nieczynna.
Aniu a jak u nich z cenami. Towar rozumiem też dobry?