Gdzie jesteś » Forum » Nasze ogrody » W cieniu drewnianego kościoła

Pokaż wątki Pokaż posty

W cieniu drewnianego kościoła

agrokotlina 21:14, 05 sty 2013


Dołączył: 31 maj 2011
Posty: 223
Tess - po prostu spróbuj je posadzić. U mnie nie powinny rosnąć, a jednak... Jeśli marzysz, masz

Agniecha - wiele mnie utrzymanie tych dam kosztuje oczywiście pracy, a one i tak chorują i są kapryśne i spędzają mi sen z powiek... Mimo to wiosną posadzę kolejne. To już postanowione

Dajana - miło mi Cię widzieć u siebie. Jeśli kochasz góry i ciszę i samotność na szlaku to zapraszam
____________________
magda- W cieniu drewnianego kościoła
monteverde 22:42, 05 sty 2013


Dołączył: 31 paź 2010
Posty: 44149
agrokotlina napisał(a)



Tak wyglądają moje damy na wzgórzu, gdzie wiatry je szarpią, śnieżne zamiecie gnębią i mrozy siarczyste uszkadzają, a one jakby na przekór tym wszystkim przeciwnościom aury kwitną i dają mi wiele radości...


Piękne masz te róże jakbyś jeszcze je podpisała? ta ostatnia to Indigolleta? pozdrawiam oczywiście zaglądam do Ciebie po cichutku
____________________
monteverde-mój kawałek raju - mój kawałek raju II - Kwiatowy ogródek Monteverde
agrokotlina 23:36, 05 sty 2013


Dołączył: 31 maj 2011
Posty: 223
Monteverde, gdybym wiedziała, tobym podpisała. Moje róże pochodzą z przytulenia z innych ogrodów i nie wiem jak się nazywają. Ta ostatnia była kopana w listopadzie w Nowej Rudzie w ogrodzie naszej znajomej, który miał pójść pod młotek. Nie mam pojęcia jak się nazywają, ale kocham je i mam nadzieję, że im u nas dobrze
____________________
magda- W cieniu drewnianego kościoła
agrokotlina 00:58, 06 sty 2013


Dołączył: 31 maj 2011
Posty: 223
Wracam do naszej historii, bo przecież nie przyszliśmy tu z nikąd...
Do Kamieńczyka przyjechaliśmy jesienią w 1992 roku obejrzeć najstarszy na Ziemi Kłodzkiej kościół drewniany. Idąc do tego kościoła trafiliśmy na podwórko zrujnowanego gospodarstwa, które z owym kościołem sąsiadowało. Kiedy ujrzeliśmy samotny, zrujnowany, wypchany sianem, olbrzymi dom, poczuliśmy że oto znaleźliśmy się w miejscu o jakim zawsze marzyliśmy. Z dala od ludzi, na „końcu świata”, z którego roztaczał się widok jaki zapierał dech w piersiach. Patrząc ze wzgórza, na którym stał opuszczony dom mieliśmy przed sobą cały nasz ukochany świat – Kotlinę wraz z panoramą Masywu Śnieżnika. U jego podnóża zabudowania Jodłowa, Potoczka, bazylikę w Nowej Wsi, Międzylesie, Domaszków, szczyt Iglicznej z sanktuarium Marii Śnieżnej, Czarną Górę, drogę do Kłodzka…Siedzieliśmy pośród wysokiej trawy na owym podwórzu i nie mogliśmy uwierzyć, mieliśmy wrażenie, że oto Kotlina zaprasza nas w podróż – miała być to mozolna droga do wymarzonego domu w górach. Droga niezwykle trudna i długa, bowiem trzeba było ogromnej odwagi, by miejsce które ponad trzydzieści lat temu opuścili ludzie próbować na powrót uczynić domem… Remont trwał prawie czternaście lat i pewnie prościej byłoby kupić działkę i postawić nowy. Ale wydaje się nam dzisiaj, że remont starego domu jest czymś niezwykłym, jest odkrywaniem jego tajemnicy krok po kroku, kamień po kamieniu, że taki remont niesamowicie uwrażliwia, bowiem im dalej brnie się w prace związane z ratowaniem domu, tym bardziej wyczulonym staje się na to, by go nie zepsuć, by nie zabić uśpionej w nim duszy. Początkowo dom patrzył na nas nieufnie, jakby do końca nie wierząc, że nie zrobimy mu krzywdy. Traktował nas jak obcych, podobnych do tych, którzy przez tyle lat niszczyli go i plądrowali, pozbawili okien i drzwi, wynieśli z niego wszystkie sprzęty i obrazy, a w końcu pozbawili domowego ciepła rozbierając stary niemiecki piec kuchenny i chlebowy… W czasie długiego, bo trwającego prawie 14 lat remontu poznawaliśmy i odkrywaliśmy wnętrze tego starego niemieckiego domu i coraz bardziej byliśmy nim oczarowani. Jednak zdarzało się, że wielokrotnie uciekaliśmy z Kamieńczyka, uciekaliśmy od owego ogromu pracy, który trzeba było wykonać, bo mieliśmy dość, bo nas to nasze marzenie o domu w górach przerosło, bo nasi przyjaciele zwiedzali świat, a my użeraliśmy się w tym czasie z cieknącym dachem, z odwodnieniami, tynkami, pustymi otworami okiennymi, z wiatrem, deszczem, śniegiem, z naszą złością, że to wszystko tak długo trwa i pewnie nigdy się nie skończy. Bardzo trudno było nam wtedy wyobrazić sobie, że za parę lat uda nam się wieść tu spokojne życie. W pewnym momencie poczuliśmy, że dom przestał traktować nas jak intruzów, że udało nam się go oswoić i wtedy po raz pierwszy pojawiła się myśl o pozostaniu tu na stałe… Jeśli oswoisz coś , stajesz się za to odpowiedzialny. Dom wypatrywał nas każdego piątku, gdy do niego jechaliśmy, a my tęskniliśmy we Wrocławiu...
W tym czasie miałam wrażenie, że cierpię na schizofrenię... tam dom i ogród, który dla niego zakładałam, tu mieszkanie i praca. Trzeba było wybrać... Ten wybór nie był prosty.. A jednak dzisiaj jestem tu, nie tam i nie żałuję żadnej chwili... Patrzę na dom i ogród, który próbuję mu stworzyć i wiem, że życie pisze najmądrzejsze scenariusze...
Dobranoc wszystkim...
____________________
magda- W cieniu drewnianego kościoła
Zeta 01:09, 06 sty 2013


Dołączył: 15 kwi 2012
Posty: 5860
Piękna historia na dobranoc ......
____________________
Zeta-Roztoczanskie-klimaty
hanka_andrus 01:30, 06 sty 2013


Dołączył: 20 lis 2010
Posty: 34408
Magdo! Upór to rzecz chwalebna w Waszym przypadku! Gratuluję wytrwałości!
____________________
sezon 2017 u hanusi sezon 2017 u Hanusi Ogródek Hanusi - jeszcze jeden sezon Ogródek Hanusi - kolejny sezon * Ogródek Hanusi po zimie
Kasiek 02:11, 06 sty 2013


Dołączył: 03 mar 2012
Posty: 14762
Z taka piekna historia i zdjeciami pod powiekami,przyjemniej bedzie zasypiac...

____________________
Bawarka
hanka_andrus 11:56, 06 sty 2013


Dołączył: 20 lis 2010
Posty: 34408
A ja ,przeczytawszy Twoją historię,poleciałam dziś do.....kościółka w Kamieńczyku.Piękny stary zabytek!
Może obejrzę nie tylko wirtualnie kiedyś?
____________________
sezon 2017 u hanusi sezon 2017 u Hanusi Ogródek Hanusi - jeszcze jeden sezon Ogródek Hanusi - kolejny sezon * Ogródek Hanusi po zimie
agrokotlina 02:10, 07 sty 2013


Dołączył: 31 maj 2011
Posty: 223
Haniu, ten kościółek niejednego już zauroczył. Zwłaszcza w okresie świątecznym jego wnętrze staje się magiczne,



Kiedy zaczęliśmy swoje remonty, dowiedziałam się, że konstrukcja kościoła się "rozjeżdża" . Przez trzy lata walczyliśmy z przyjaciółmi oraz z mieszkańcami wsi o to, by go uratować. Został związany na poziomie fundamentów jak beczka, potem został pokryty nowym gontem i odeskowany. Co ciekawe całość tego remontu sfinansowana została ze środków Generalnego Konserwatora Zabytków. Jest to swoisty ewenement, bowiem zwykle konserwator, w myśl ustawy o ochronie zabytków, zwraca w przypadku takich remontów zaledwie 20 %. Cóż determinacja nasza była tak wielka że "zaczarowaliśmy" konserwatora...
Obok kościoła znajduje się maleńki, niemiecki cmentarz. Był pierwszym ogrodem, w którym przesiadywałam... Zarośnięty, tajemniczy, kryjący pośród chaszczy stare hosty, dwa ogromne bukszpany, wybujałe jak drzewa, bo nikt ich nigdy nie ciął oraz oraz jałowca przypominającego swą formą pochylonego człowieka... a latem ten gąszczu świeciły rubinowo owoce dzikich malin. Niestety parę lat temu owa dzikość bezpowrotnie przepadła. Cmentarz został gruntownie wykoszony. Jest zadbany i dobrze to świadczy o mieszkańcach, ja jednak nie mogę odżałować tamtej jego atmosfery...
____________________
magda- W cieniu drewnianego kościoła
Toszka 02:22, 07 sty 2013


Dołączył: 02 sty 2013
Posty: 14436
Poruszyła mnie twoja historia o domu, kościólku i cmentarzu...

czuję, że coś chcę powiedzieć, ale słów brak
____________________
Kto szuka ten znajduje, kto pyta ten dostaje:-)
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies