Dzisiaj byłam na "wycieczce"

w kompostowni miejskiej.
O dziwo na terenie nie ma przykrych zapachów. Pokazano mi najpierw hałdy
trawy, liści, gałęzi i tzw bio z worków oraz roślinne resztki z targowisk.
Leżą od jesieni i są stopniowo przerabiane maszynowo przez dwa tygodnie bez żadnych dodatków. Temperatura podczas przerobu sięga nawet do 80 stopni Celsjusza. Potem wysypują na pryzmy, a w miarę potrzeb pakują w worki jako nawóz Próchniaczek. Cały proces produkcji kompostu trwa 3,5 miesiąca.
Wiadomo, w mieście sporo samochodów i zakładów przemysłowych, więc zielone, chcąc nie chcąc wbudowują w siebie to co dostają wraz z powietrzem.
Specjalnie pytałam czy nie korzystają do produkcji kompostu z zawartości zasobnika z oczyszczalni miejskiej. Otóż, kompostownia nie ma nawet styczności z terenem oczyszczalni, choć są niedaleko od siebie.
Pracownicy zaznaczają, że nie poleca się tego kompostu do warzywników i zasilania łąk i pastwisk. Ale np pola pod buraki i zboża można zasilać. Trawniki i kwietniki przede wszystkim.
Może się to przyda.